Rozdział 19
Dwóch czarnowłosych jeden starszy, drugi młodszy wpatrywali się w siebie przez chwilę.
-Skoro nie masz teraz czasu to przyjdź w miejsce gdzie zawsze trenowałem, mój głupi bracie.-odezwał się Itachi i zniknął pozostawiając po sobie stado kruków.
-Czekaj!-próba zatrzymania starszego brata się nie udała.
-Sasuke! Nie myśl teraz o tym. Teraz liczy się tylko Hinata!-powiedziała podniesionym głosem Ino.
-Ach. Dobra.-czarnowłosy zaczął biec w stronę wioski.
Gdy tylko dotarli do wioski ruszyli prosto do szpitala. Sasuke zostawił tam Hinatę w rękach Sakury i od razu ruszył do umówionego miejsca. Gdy dotarł na miejsce, jego brat już na niego czekał.
-Przyszedłeś.-rzekł na widok młodego Uchihy.
-Tak. Mam ochotę cię zabić, ale ciekawi mnie to co chcesz mi powiedzieć.-odparł Sasuke z obojętnym wyrazem twarzy i lodowatym głosem.
-To będzie długa historia, więc radzę ci usiąść.
-Nie, dzięki postoję.
-Jak chcesz, ale nie marudź później że coś cię boli.-zaśmiał się Itachi.
-Dość tego! Do rzeczy.-krzyknął Sasuke.
-Zmieniłeś się, stałeś się taki chłodny.-w momencie ciszy zawiał delikatny wiatr.
-To twoja wina, wiesz?-powiedział spokojnie młodszy.
-Wiem, ale teraz jest coś ważnego co muszę ci powiedzieć.
-Niby co takiego?
-Nie zabiłem wszystkich ludzi z naszego klanu z własnej woli.
-Co masz na myśli?
-Ktoś użył na mnie mocnej techniki wiążącej przez którą nie mogłem zrobić nic, żeby to powstrzymać. Gdy technika została zakończona rozpaczałem i płakałem jak małe dziecko, a wtedy znalazł mnie Trzeci Hokage. Wysłał mnie on na misję szpiegowską do Akatsuki. Dzięki temu mogłem być z dala wioski w której byłem potępiany, a tym samym służyć na korzyść tej oto wiosce. Nie oczekuję, że mi wybaczysz, więc możesz mnie zabić, tu i teraz.-powiedział opanowanym tonem głosu. Wstał i stanął naprzeciwko swojego młodszego brata.
-To oczywiste, że Ci nie wybaczę!-Sasuke uderzył starszego brata z całej siły w brzuch. Przez to uderzenie Itachi zgiął się w pół, a gdy zrozumiał że jego młodszy braciszek mu nie wybaczy znacząco posmutniał.
-Ale byłeś wspaniałym bratem, którego podziwiałem i kochałem. Zaufam ci kolejny raz, ale jeśli mnie zawiedziesz po raz drugi to ci nie wybaczę i zabiję bezlitośnie.-powiedział spokojnie młodszy Uchiha. Tymczasem starszy wpatrywał się w niego zaskoczony.
-Dobrze. Tym razem postaram się nie nawalić jako starszy brat.-odparł nieco smutno.
-No i tak ma być. A teraz choć do wioski. Muszę dowiedzieć się co z Hinatą i musisz wszystko wytłumaczyć Tsunade.
-Tak szybko? Myślałem, że pozwolisz mi wkroczyć do wioski dopiero za jakiś czas.
-Głupi! Skoro ci zaufałem to wiadomo, że od razu idziesz ze mną, zwłaszcza że nie wiedziałbym gdzie jesteś i co robisz gdybym nie zabrał cię ze sobą.
Jeszcze chwilę pokłócili się jak bracia jak za starych dobrych czasów, po czym ruszyli do Konohy. Gdy byli w szpitalu Sakura wytłumaczyła im, że Hinata była w stanie krytycznym i mogła umrzeć w każdej chwili, ale zajęła się nią Tsunade, więc teraz było już w porządku. Nie wiadomo było co było przyczyną ran Hinaty, więc zmartwiona Hokage kazała swojej uczennicy coś znaleźć na ten temat. Po krótkim wytłumaczeniu co Itachi robi w wiosce Sakura wypuściła ich ze szpitala. Bracia udali się od razu do Hokage. Gdy znaleźli się na miejscu w gabinecie byli jeszcze członkowie misji Sasuke, którzy składali raport. Na widok Itachiego wszystkich zamurowało. Starszy Uchiha po szturchnięciu młodszego zabrał się za tłumaczenie całej sytuacji. Tsunade słuchała uważnie każdego słowa wypowiadanego przez chłopaka. Itachi pokazał jej dowód na to, że mówi prawdę. Ona sama przyznała, że znalazła tajemne dokumenty Trzeciego o misji szpiegowskiej w Akatsuki. Dała okres próbny Itachiemu. Miał on zamieszkać wraz z Sasuke, musiał wykonać parę prac społecznych i nie mógł opuszczać wioski przez miesiąc bez pozwolenia. Po wszystkim wyszli z gabinetu i udali się coś zjeść. Po jakimś czasie dołączyli do nich Naruto, Ino oraz Kiba. Zaczęli rozmawiać o tym, że z Hinatą na szczęście wszystko w porządku i być może niedługo się obudzi. Nieco się dziwili sytuacją starszego Uchihy, ale bez problemu go zaakceptowali i powiedzieli mu, że będą mu pomagać, więc niech nie waha się pytać. Po powrocie do domu bracia przeprowadzili rozmowę podobną do tych rozmów, które prowadzili przez "tym" wydarzeniem, ale mimo wszystko pomiędzy nimi był dystans, jakby jakaś niewidzialna ściana ich dzieliła. Mimo wszystko nie mogli zacząć rozmowy jakby nic się nie stało. Po jakimś czasie na pewno wrócą do dawnych czasów, ale na razie oboje trzymali odpowiedni dystans pomiędzy sobą.
Wow, w końcu się pogodzili. Mam nadzieje że się nie pozabijają ;p. Rozdział wspaniały,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę duuużo weny,
Amishia Blood
Świetny blog :D Na szczęście już się pogodzili :P Życzę weny
OdpowiedzUsuńPozdrowienia M.
Wspaniały blog, niedawno tu weszłam i się poprostu zakochałam :) Świetny styl i fajny pomysł dodowania obrazków do danej sytuacji :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie ze swojego konta, ale zapomniałam na nie hasło :P
Życzę weny i oczekuję na następną notkę :D
Pozdrawiam Dominika :3 ( Twoja największa fanka )
No tego to się nie spodziewałam ! Myślałam raczej, że będzie bitwa, krew, łzy...ale nie to! ;p Łał zaskoczyłaś mnie :) tylko jeszcze nie wiem czy w pozytywnym sensie xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;*