piątek, 19 października 2012

Rozdział 14 - "Kłótnia"

Rozdział 14

Granatowowłosa czekała na wypis w swoim pokoju i ściągała bandaże, które miała w kilku miejscach, czyli na brzuchu, ręce i nodze. Rany oznaczały stoczoną ciężką walkę. 
 
Hinata dostała wypis ze szpitala i właśnie wracała uliczkami Konohy do posiadłości klanu Hyuuga. Szła powoli rozmyślając o tym co powie ojcu. Miała dość swojego ojca, ponieważ nigdy jej nie doceniał i uważał ją za słabą, i nie wartą uwagi. Wiedziała również, że obwinia ją za śmierć matki. Tak rozmyślając doszła na miejsce. Westchnęła cicho i spojrzała na dom przed którym stała od 15 minut. Weszła do środka i powiedziała.
-Wróciłam.-przed nią stanął Hiashi, zmarszczył brwi i westchnął.

 
-Jesteś tak słaba, że nawet misji nie możesz wykonać bez zdobycia nowej rany.-powiedział lodowatym głosem.
-Każdemu może się zdarzyć.
-Nieprawda. Tobie się to zdarza bardzo często, ponieważ wolisz się zabawiać.
Wiedziała o czym on mówi, ale ona robiła to tylko w wolnym czasie i tylko po to, aby go zdenerwować. Ostatnio on przyłapał ją jak tańczyła z Nejim na imprezie u Tenten.
 
 
Często też robiła Hanabi warkocze i ona jej również mimo, że jej to zbytnio nie wychodziło miały przy tym dużo zabawy i zawsze się śmiały.
 
 
-Przynajmniej Hanabi jest posłuszna jak piesek i nigdy nie opuszcza treningów.-rzekł z lekkim, sztucznym uśmiechem. W tym momencie w Hinacie pękła ostatnia brama cierpliwości do ojca. Uderzyła go, z całej siły, z liścia w policzek.

 
-Zamknij się! Nic o nas nie wiesz! I nie traktuj Hanabi, własnej córki jak jakieś zwierzątko.-krzyknęła bardzo zła. Pobiegła do swojego pokoju, wzięła dużą torbę i zaczęła pakować do niej swoje rzeczy. Miała już wychodzić przez okno, ale jeszcze chwyciła zdjęcie stojące na komodzie. Było to zdjęcie na którym była ona, jej mama, Neji oraz malutka Hanabi. Wyskoczyła przez okno i chciała już odejść, gdy poczuła pociągnięcie za rękaw. Spojrzała na przyczynę tego szarpnięcia, obok niej stała jej młodsza siostrzyczka.
-Uważaj na siebie, Hina.-powiedziała smutno.
-Dobrze. Będę wpadać do ciebie do szkoły.-uśmiechnęła się i pocałowała ją delikatnie w czoło. Taki całus był zwyczajem ich matki i teraz ona go przejęła.
 
 
Odeszła machając jej na pożegnanie, przechadzała się ulicami wioski, rozmyślając. Kompletnie nie wiedziała co ma teraz zrobić. Na razie zabrała się za robienie zakupów, kupiła trochę ciuchów,  śmietanę, picie, truskawki i inne owoce. Po dłuższym chodzeniu usłyszała dźwięk oznaczający pusty żołądek. Zdecydowała się zjeść jakiś obiad w restauracji. Siedziała i jadła powoli. Smakowało jej, ale nadal nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Zjadła do końca, podziękowała, pożegnała się i wyszła. Idąc prosto jak w mordę strzelił zauważyła znajomą postać i krzyknęła radośnie.
-Sasuke! Ty mój wybawicielu!-po usłyszeniu swojego imienia chłopak odwrócił się.
 
Przed oczami mignęły mu tylko granatowe włosy, ponieważ dziewczyna była tak szczęśliwa, że rzuciła się na jego szyję. Gdy się od niego odkleiła zobaczył uśmiech i łzy szczęścia spływające powoli po jej policzkach.
 
 
-O co ci chodzi?
-Mogę u ciebie pomieszkać przez jakiś czas?
-Nigdy w życiu.
-No weź. Nie bądź taki!
-Nie.
-No to może załóżmy się, że jak wygram z tobą to zgodzisz się?
-Okej.-uścisnęli sobie dłonie i zaczęli iść na pole treningowe. Idąc spotykali fanki Sasuke, które cały czas krzyczały coś w stylu:
1."Sasuke-sama!"
2."Kochamy cię!"
3."Bierz mnie!"
4."Wyjdź za mnie!"
5."Zostań moim niewolnikiem!"
I tym podobne. Hinata gdy to słyszała chichotała. W pewnym momencie na ich drodze stanęło pięć "największych" fanek.
-Sasuke-sama, chodź z nami.
-Sorki, ale teraz mam randkę z moją dziewczyną.-powiedział spokojnie oraz złapał białooką za głowę i przyciągnął do siebie. Jego fanki tylko krzyknęły z rozpaczy i uciekły.
 
 
-Nigdy więcej nie mów takich głupot.
-Okej. To była sytuacja wyjątkowa.
Doszli na miejsce walki i przygotowali się. Granatowowłosa położyła torbę oraz zakupy pod drzewem i ściągnęła z siebie bluzę, którą rzuciła w to samo miejsce. Sasuke trochę się porościągał i był gotowy do walki. Hinata dała znać do startu i już na samym początku przywołała swojego tygrysa.
 
 
Sasuke zrozumiał, że ona bierze to na poważnie. Ich walka była długa, męcząca, po pewnym czasie chłopak padł na ziemię ze zmęczenia. Tak naprawdę tylko udawał, ponieważ zobaczył w oczach, ruchach i reakcjach dziewczyny, że coś jest nie tak. Podniósł się do pozycji siedzącej.
-Taki mały szczegół, musisz sobie wysprzątać pokój w którym możesz zostać.
-Spoko. Mi pasuje.-uśmiechnęła się.
Po odpoczynku ruszyli w stronę domu Sasuke. Na miejscu Uchiha pokazał jej pokój. Od razu zabrała się do sprzątania. Chłopak udając, że coś robi cały czas chodził za nią i bawił się jej włosami.
 
 
Do wieczora udało się Hinacie sprzątnąć cały pokój. Radośnie zabrała się do jedzenia swoich truskawek ze śmietaną. Uwielbiała to połączenie. Cieszyła się jak małe dziecko z zabawki. Jadła tak szybko i nieporadnie, że jej cała twarz była w śmietanie. Sasuke przyglądał się jej i śmiał. Zauważyła to, wyciągnęła rękę z truskawką w jego stronę i zatrzymała ją dopiero przed jego ustami. 
-Chcesz?-zapytała uśmiechając się niewinnie.
 
 
-Nigdy nie jadłem truskawek w ten sposób.-powiedział krótko, a ona odstawiła trzymaną miseczkę i złapała go za policzki. Po chwili w jego ustach znalazła się truskawka ze śmietaną. Spojrzał na nią zdziwony.
-I jak?
-Dobre.-powiedział cicho.
-Cieszę się, że ci smakuje.
Dziewczyna podzieliła się z nim swoimi truskawkami i oboje byli wysmarowani śmietaną. Gdy już się umyli, Hinata otworzyła okno w swoim pokoju i usiadła na parapecie. Mimo, że było chłodno, jej to nie przeszkadzało. Przyglądała się niebu, po jakichś 20 minutach usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę.-rzekła, nie ruszając się z miejsca. Chłopak wszedł do środka. 
-Już wiem dlaczego tu tak zimno.-wzdrygnął się i spojrzał na dziewczynę.- Coś się stało?
 
 
-O co ci chodzi?-zapytała zdziwiona dziewczyna.
-Nie kręć, wiem, że coś jest nie tak. Poznaję po twoim zachowaniu.
-Pokłóciłam się z ojcem i nawet go uderzyłam.-westchnęła.
-Nie martw się na pewno niedługo wszystko się ułoży.-Sasuke przytulił ją. Zaskoczył ją, ale nie odepchnęła go wręcz przeciwnie wtuliła się w niego mocniej. Zaczęła cicho płakać, jej łzy ginęły w jego czarnej koszulce, on zaś delikatnie głaskał ją po głowie. Płakała bardzo długo, zmęczyła się tym nieprzerwanym płaczem i zasnęła w jego ramionach. On powoli, aby jej nie obudzić położył ją na łóżku i przykrył kołdrą. Zamknął okno, już miał wychodzić, ale odwrócił się i szepnął.
-Dobranoc.
Wyszedł i wrócił do swojego pokoju. Tak zaczęło się ich wspólne mieszkanie.
C.D.N~.

wtorek, 9 października 2012

Rozdział 13 - "Przebudzenie"

Rozdział 13

Hinata cały czas leżała nieruchomo na szpitalnym łóżku, a obok niej siedział zmartwiony Sasuke. Cały czas obwiniał się za to co się stało, sądził, że to jego wina i jeśli ona umrze, on sobie tego nie wybaczy. Nie odstępował od niej nawet na krok. Spał na krześle w niewygodnych pozycjach, ale nie wychodził  z pokoju chyba, że musiał do łazienki. To była jego jedyna czynność, pilnowanie białookiej. Nawet Tsunade nie daje mu teraz misji, ponieważ widzi w jakim jest stanie.

 
Tymczasem Hinata tonęła w mroku. Zdawało się jej, że jej oczy są otwarte, ale widziała tylko ciemność. Czuła również przenikliwe zimno, które dawało o sobie mocno znać.
 
 Szła do przodu w tą czarną pustkę, nie wiedząc co ją czeka. Błądziła w mroku, nie znając swojego celu, stanu bądź przyszłości. Nie wie ile czasu już minęło i ile już tak idzie. Nagle przed nią pojawiła się ona sama, tylko w masce i uzbrojona. 

 
Oczywiście Hinata pomyślała, ze to coś w stylu jej odbicie głębi serca, które jest jej nieznane. Nie wiedziała o co może chodzić. Nagle ta zaatakowała ją, widziała tylko delikatnie poruszającą się sylwetkę przeciwniczki. Oczywiście blokowała jej ataki i kontratakowała. Była to dosyć wyrównana walka, no w końcu walczyła sama ze sobą. Dziewczyna zauważyła jak ta druga rumieni się, delikatnie się trzęsie i jej ruchy były trochę niedopracowane. Hina spostrzegła, że to są jej słabości sprzed treningów. Wolne i niezdecydowane ruchy niewykorzystujące całej jej siły. Rumieńce wskazujące zawstydzenie i nieśmiałość spowodowaną widokiem Naruto, którego kochała jak była dzieckiem, ale zrozumiała, że to nie była prawdziwa miłość oraz on nigdy by jej nie pokochał. Oraz te drgawki, które miała zawsze przed poważniejszą misją lub podczas rozmowy z ojcem, którego dawniej się bała ze względu na jego podejście do niej. Tak dobrze znała swoje słabości, ale starała się ukryć je jak najgłębiej w swoim sercu, aby już nigdy nikt nie pomyślał, że jest słaba i nic nie warta, ale ona również bała się swoich słabych stron. Bała się pokazać prawdziwą siebie innym osobom. Jedyną osobą, która zaczyna powoli otwierać jej serce jest Sasuke. Teraz myśli o nim dużo i nie ukrywa przed nim swoim uczuć, zachowań i słabości. Jedynie bała się tego, że pewnego dnia on zniknie i zostawi ją kompletnie samą z jej słabościami. On dawał jej siłę, aby żyć i iść na przód. Był najważniejszy w jej sercu chociaż tego nie okazywała, później byli Ino, Kiba i Temari, a następnie cała reszta. Dla nich jej słabości były jej częścią i kochali je tak samo jak kochają ją i jej mocne strony. Byli dla niej wszystkim. Zaakceptowała ona już dawno swoje słabości.  Po jakże długiej dla Hinaty walce, udało się jej pokonać drugą siebie i ta zniknęła. Nagle znikąd pojawił się ogromny księżyc w pełni, las i jezioro w  którym stała dziewczynka, ale wyglądała ona bardziej jak duch. Białooka wzdrygnęła się, ponieważ poczuła przenikliwy chłód, który można powiedzieć, że zamroził jej krew w żyłach. Dziewczynka była ubrana w białą sukienkę, jej włosy również były tego samego koloru oraz jej skóra gładka i biała jak porcelana.

 
Wpatrywała się ona swoimi czarnymi oczami w Hinatę, która nie wiedziała co się dzieje oraz trzęsła się z zimna. Po dłuższej chwili podeszła do niej powolnym krokiem. Granatowowłosa chciała uciec, ale zjawa otworzyła usta i powiedziała.
-Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. Dam ci siłę, ponieważ zaakceptowałaś swe słabości, a nikt inny kto tu przychodził nie umiał tego i po prostu umierał. Ty będziesz żyła i otrzymasz mą moc, która ukaże się, gdy będzie potrzebna. Me imię brzmi Neoka. Zapamiętaj je śmiertelniczko.-weszła w ciało Hinaty bez pozwolenia i uprzedzenia. Dziewczyna dostała mdłości i po jej ciele rozeszło się miłe ciepło. Księżyc i wszystko inne zniknęło znowu nastała ciemność. Zaczęła się nerwowo rozglądać i ujrzała białe światełko w tunelu. Zaczęła się gorączkowo zastanawiać co ma robić. Iść tam czy nie? Neoka powiedziała, że przeżyje, ale mówiono w wiosce, że takie światełko oznacza przejście na drugą stronę, czyli śmierć. Hinata walczyła sama ze sobą. Padła na kolana, trzymając ręce na głowie, czochrała swoje włosy i wymachiwała głową na wszystkie strony. W końcu wygrała jej ciekawość i ruszyła w stronę światełka. Gdy była już bardzo blisko została wciągnięta i ujrzała biały brudny sufit. Nie była w stanie się ruszyć, jej ciało było odrętwiałe i bolały ją mięśnie, więc ruszała tylko oczami, gdy rozejrzała się zrozumiała, że jest w szpitalu. Po chwili drzwi otworzyły się drzwi i pojawił się w nich zmarnowany Sasuke, gdy ujrzał otwarte oczy dziewczyny, głośno krzyknął delikatnie wychylając się za drzwi.
-Tsunade-sama! Obudziła się!
Po chwili pojawiła się w pokoju Hokage, która wykonała odpowiednie badania.
-Wszystko w porządku?-zapytała, przeglądając wyniki.
-W jak najlepszym.-Hinata uśmiechnęła się i poczuła, że może się ruszać.
  
 
-Cieszę się. Z badań wynika, że jesteś całkowicie zdrowa, więc jutro cię wypiszę.
-Dobrze.-usiadła na skraju łóżka, a blondynka wyszła. Po chwili wszedł Sasuke.
-Ale żeś mnie nastraszyła.-powiedział, delikatnie uśmiechając się i usiadł na krześle na przeciwko dziewczyny.

 
-Przepraszam.
-Nie masz za co. To moja wina.-posmutniał.
-To nieprawda.
-Prawda.
-Mówię, że to nie twoja wina!
-A właśnie, że moja!
-Słuchaj się mnie, a nie!-zamachnęła się, aby go uderzyć, on zamknął oczy, ale zamiast uderzenia poczuł delikatny pocałunek na policzku. Zarumienił się.

 
-Za co?
-Za uratowanie mnie i nie obwiniaj się już, dobrze? Dziękuję ci za wszystko.
-Nie masz za co. No dobrze, już nie będę.-delikatnie przeczesał jej włosy ręką. Ona zmęczona położyła się spać, a on już spokojny wrócił do domu.
C.D.N~. 

piątek, 5 października 2012

Rozdział 12 - "Walka"

Rozdział 12

Hinata i Sasuke wyruszyli 10 minut temu z wioski. Biegli w ciszy do swojego celu. Każde z nich myślało o walce i zastanawiało się nad słowami Tsunade. Co to znaczy, że są idealną parą. Kilka razy w przeszłości próbowano łączyć techniki różnych żywiołów przez dwóch ninja, ale nigdy jeszcze nikt nie osiągnął sukcesu oraz kilka eksperymentów zakończyło się śmiercią śmiałków. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i przyśpieszyli kroku. Na ich drodze pojawiali się członkowie organizacji, od najsłabszych do tych silniejszych. Gdy byli praktycznie na miejscu przed nimi pojawiły się dwie kobiety. Obie trzymały dosyć spore miecze. Pierwsza z lewej była ubrana w częściową zbroję, a na tym miała płaszcz z futrem. Miecz trzymała prosto przed sobą. Jej włosy były różowe, a oczy złote, po chwili uśmiechnęła się i przedstawiła się.
-Jestem Itsuki!

 
Obok niej stała blondynka. Ona ubrana była w zbroję połączoną z płaszczem. Z pochwy wyciągała już swój miecz, lecz jej mina była zupełnie inna niż towarzyszki. Była bez wyrazu, nawet gdy się przedstawiała nie okazywała żadnych emocji.
-Ja jestem Katya.
 
 
 -We are bloody twins.-powiedziały równocześnie. Sasek i Hina patrzyli na nie jak na idiotki, a dziewczyna nawet ziewnęła.-Nie pozwolimy wam zbliżyć się do Silka-sama!-i zaatakowały.
-Ja to załatwię. Ty stań z boku i podziwiaj.-powiedziała białooka i zablokowała dwa miecze przeciwniczek kunai'ami. Z łatwością odrzuciła je kawałek do tyłu i od razu przeszła do ataku. Blondynkę poczęstowała pięścią, a złotooką mocnym kopniakiem w brzuch. Na dodatek podeszła do nich i spojrzała na nie. Katya miała złamany nos z którego strumyczkiem wypływała krew, a Itsuki pluła krwią na lewo i prawo. Hinata założyła rękawiczki i wbiła je w ziemię na kilka metrów, łamiąc przy tym kilka kości, uszkadzając organy wewnętrzne, powodując rany z których leniwie sączyła się krew. Nie były martwe, ale straciły przytomność. Przed odejściem złamała oba miecze, aby nie stanowiły już przeszkody oraz narzędzia do zabijania niewinnych ludzi. Po czym wyszła z dołu. Ściągnęła rękawiczki i otrzepała ubrania z pyłu.
-Możemy iść dalej.-zwróciła się w stronę Sasuke.
-Zero litości.-powiedział przyglądając się pokonanym.
-Oczywiście, że tak! Nie będę się przecież z nimi miziać!-zakpiła Hina.
-Tak. Tak. Chodźmy już.-po wypowiedzeniu tych słów ruszył dalej. Weszli do budynku, który najprawdopodobniej był siedzibą organizacji. Krwawe ślady doprowadziły ich do wielkiej sali, a na jej środku stał tron a na nim siedział Silk Nova. Gdy ich zobaczył zaczął głośno klaskać.
-Brawo! Załatwiliście wszystkich moich poddanych.-rzekł spokojnie.
-Nie martw się! Zaraz do nich dołączysz.-warknęła Hinata.
-Wątpię w to, ale możecie spróbować. Tylko nie wińcie mnie jak umrzecie, w końcu ja jestem Bogiem Śmierci i to wy zaczynacie walkę.-wstał ze swojego tronu.
-Zamknij się.-powiedział Sasuke. Wyciągnął miecz, uaktywnił Sharingana i już cały był w pięknych, potężnych błyskawicach.

  
Hinata westchnęła cicho i uaktywniła Byakugana. Silk stał spokojnie i z uśmiechem na twarzy przyglądał się im. Sasuke dał znać Hinacie dłońmi jakie jutsu połączą. Ustalili znaki porozumiewawcze podczas gdy biegli do tego miejsca. Z tych znaków wynikało połączenie wody i błyskawicy. Oboje równocześnie zaczęli dłońmi tworzyć pieczęcie i po chwili Hinata stworzyła wodnego smoka, a Sasuke smoka błyskawic. Smoki połączyły się w jedno i od razu ruszyły na przeciwnika. Ten z gracją uskoczył w bok, a smok rozpadł się uderzając o ścianę. Teraz nadeszła kolej na ogień i wiatr. Kruczowłosy wypuścił z ust ognistego ptaka, a dziewczyna dodała do niego kulę wiatru. Dzięki temu ogień stał się szybszy, większy, gorętszy i dzikszy. Ten atak dosięgnął celu, ale nie zranił go dostatecznie mocno. Przeciwnik miał spalone ubranie na lewej ręce i nodze i lekko poparzone części ciała. Ognisty ptak uderzył w podłoże na którym znajdowała się woda z poprzedniego jutsu. Zderzenie dwóch żywiołów wywołało uniesienie się pary w pomieszczeniu. Silk nic nie widział, ale w ta sytuacja była korzystna dla dwójki z Konohy, ponieważ Hinata stała się oczami Sasuke i poprowadziła go wprost na przeciwnika. Dzięki temu zadali kilka dostatecznie mocnych ataków. Nova miał rozcięte ramie, nogę, policzek i ucho, z tych ran sączyła się czerwona krew, miał również złamaną szczękę i kilka żeber. Nagle zaczął się szaleńczo śmiać.
-Jesteście pierwszymi, którzy tak mocno mnie zranili! Radujcie się! Lecz tu kończy się wasze szczęście.-krzyknął. Chwycił swoją kosę, szybko pojawił się za Hinatą, lecz ta miała dostatecznie rozwinięty refleks, więc uskoczyła i zadała kilka ciosów blokujących chakrę. Odskoczyła od niego i wtedy Sasuke rzucił się na niego z mieczem. Z twarzy mężczyzny nie schodził uśmiech, zablokował on swoją kosą atak Saska i sam zaatakował. Przez dłuższą chwilę toczyła się ich walka na ostrza. Żaden z nich nie dawał za wygraną. Nagle w Silka uderzyła kula wody.
-Nie zapominajcie o mnie!-krzyknęła wściekła białooka.
-Spokojnie, nie da się o tobie zapomnieć.-stwierdził Sasuke.
-Zamknij się, albo skończysz jak te dziewczyny na zewnątrz.
-Tak jest, prze pani.-powiedział ironicznie. Przed oczami Hinaty pojawiło się ostrze kosy, na szczęście Sasuke złapał je w odpowiedniej chwili, z jego rozciętej ręki skapywała krew, użył jej aby przywołać węże. Dziewczyna poszła za jego przykładem i przywołała tygrysa. Wróg nie pozostał dłużny i również przyzwał czarnego lwa.
  
 
Zaczęła się walka zwierząt. Hinata utworzyła wodne ostrza, które kierowały się w stronę Silka, Sasuke dodał do nich błyskawice. Mężczyzna został pocięty i błyskawice rozeszły się po jego ciele zadając szkody. Następne użyte przez dziewczynę jutsu to ostrza wiatru do których chłopak dodał ogień. To był końcowy atak, ponieważ Nova został dotkliwie pocięty przez wiatr i na dodatek spalony żywcem, lecz zanim to nastąpiło rzucił swoją kosę, która przecięła ramię Sasuke. Tamten zaśmiał się szaleńczo i skonał w męczarniach. Hinata porwała swoją bluzę i przewiązała ranę kruczowłosego. On podziękował tylko i spokojnie odetchnęli.
-Udało się nam.-powiedział.
-Tak.-przytaknęła Hinata, lecz po chwili wydała z siebie dosyć głośne syknięcie, odejrzała się za siebie i ujrzała uśmiechniętą Katyę, która był dotkliwie ranna, ale zdołała się tutaj doczołgać niezauważona i wbić w plecy Hinaty sztylet.

 
Białooka kopnęła ją w brzuch, a złamane żebra przebiły serce, płuca i skórę przez co można było zobaczyć wnętrze Katyi, która mimo, że była nieżywa to jej serce wykonało jeszcze kilka uderzeń, a ciało drgało w ostatnich odruchach pośmiertnych. Granatowowłosa wyciągnęła ostrze i cicho przeklnęła.
-Hinata. Wszystko w porządku? Hinata. Hinata. Hina...-dziewczyna widziała go, wiedziała, że coś krzyczy, lecz nic nie słyszała. Po chwili obraz zaczął się jej rozmazywać, by w końcu zaniknąć całkowicie, powodując jej utratę przytomności, przez co znalazła się w silnych ramionach chłopaka. On przyłożył do rany pozostałą część jej podartej bluzy, aby zatamować krwawienie. Następnie ile sił w nogach gnał do wioski. Gdy dobiegł do szpitala, zrobił z buta wjeżdżam, tym samym zniszczył drzwi i wbiegł na korytarz budynku.
-Tsunade-sama!-krzyknął najgłośniej jak mógł. Po chwili przyprowadzono blondynkę, która chciała się uśmiechnąć na ich widok, ale zobaczyła w jakim są stanie. Na ręce Sasuke znajdowało się wiele krwi w niektórych miejscach zdążyła już skrzepnąć. Hinata nieprzytomna w ramionach chłopaka również zakrwawiona.
-Mieliście wrócić cali i zdrowi!-krzyknęła wściekła Hokage.
-To nie było takie łatwe! A teraz proszę uratuj Hinatę! Zadano jej cios zatrutym ostrzem.-powiedział szybko czarnooki i zemdlał z utraty krwi.

 
 
Sasuke zajęła się Shizune, a Tsunade przeprowadzała operację Hyuugi. Usunęła jak najwięcej trucizny i przeanalizowała ją, aby znaleźć antidotum, lecz była to bardzo nowa i zaawansowana trucizna. Najwyraźniej używana przez poszczególny klan. Blondynka przeklnęła cicho i zaczęła obgryzać paznokieć przez swoją niemoc.
 
 
Do sali wbiegł zdyszany chłopak, którego ręka była już cała i zdrowa.
-Co z nią?-zapytał.
-Nic więcej nie mogę zrobić. Teraz wszystko zależy od jej siły woli i chęci do życia.
-Jak to?-jego głos lekko drżał.
-Chodzi o to, że to tajemna trucizna klanu Mido, oni byli najlepszymi trucicielami na świecie. Nawet ja nic nie poradzę na ich truciznę. Podobno tylko dwie osoby z tego klanu przeżyły.
-Teraz już nie żyje. Hinata zabiła ją po tym jak ta wbiła jej ostrze. A druga została poważnie ranna podczas pojedynku, więc pewnie też nie żyje.-powiedział krótko Sasuke.
-Teraz nie możemy nic zrobić oprócz czekania.-powiedziała Tsunade i wyszła z sali ze smutną miną. Nie widziała żadnych szans na przeżycie dziewczyny.

C.D.N~. 

poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 11 - "Zrozumienie i misja"

Rozdział 11

Sasuke dopiero następnego dnia zrozumiał co się wczoraj stało. Popłakał się, na dodatek na oczach Hinaty, TEJ Hinaty. Nie chciał, aby ktoś jeszcze o tym wiedział zwłaszcza Naruto bądź Sakura. Oni nie mogli się dowiedzieć za żadne skarby świata! Nigdy na to nie pozwoli. Nie wiedział co ma zrobić. Musiał ją uciszyć, przekupić, ale nie wiedział jak. Biegał po domu myśląc nad odpowiednim sposobem. W końcu zdecydował się wyjść na zewnątrz, ale szybko pożałował tej decyzji. Przez całą tą panikę zapomniał się ubrać i paradował na ulicy w samych bokserkach i ludzie patrzyli na niego jak na zboczeńca.

 
Szybko wrócił do swojej posiadłości. Gdy był już ubrany ruszył na poszukiwania Hinaty. Znalazł ją w kwiaciarni Yamanaka i szybko bez zbędnych wyjaśnień porwał ją. 
-O co ci chodzi?!-krzyknęła zła dziewczyna.
-Musimy pogadać!
-Och~! Już wiem o co ci chodzi.-zaśmiała się Hinata.
-O piękna bogini! Co mam zrobić, abyś nikomu nie powiedziała ani słowa?
-Będę teraz wymieniać bardzo szybko, więc skup się, aby wszystko usłyszeć i zrozumieć.-białooka uśmiechnęła się chytrze.

 
-Dobra. Gotowy!
-Po pierwsze masz pomóc mi w treningu, po drugie będziesz za mnie pracował w kwiaciarni Ino, po trzecie masz mnie zabrać na zakupy, bo brakuje mi ubrań i kasy, po czwarte masz mi stawiać obiad przez miesiąc, po piąte masz być moim sługą przez sześć miesięcy.-powiedziała wszystko na jednym oddechu, a Sasuke się załamał.
-Ale masz wymagania, kobieto.-westchnął.
 
sasuke depressed Myspace Layout 2.0 
-Spokojnie. Żartowałam.-uśmiechnęła się serdecznie do niego. On spojrzał na nią zdziwiony.
-Co?-zapytał nie dowierzając.
-Głuchy jesteś? Żartowałam, ale pomóż mi kilka razy w treningu i będzie wszystko okej.
-Dziękuję ci!-był tak szczęśliwy, że ją przytulił, ona tylko odwzajemniła gest.
 

W tym momencie zobaczyła ich różowa landryna. Była załamana tym co widzi, ale musiała  im coś przekazać, więc przywdziała maskę sztucznego uśmiechu i podbiegła do nich.
-Sasuke-kun! Ślepa kuro! Hokage was wzywa! Macie misję!-krzyknęła i zniknęła. Oboje usłyszeli jej krzyk, ale już jej nie zobaczyli. Posłusznie poszli do najważniejszego budynku w wiosce. Sasuke szedł jako pierwszy, więc to on delikatnie zapukał do drzwi. Usłyszeli głośne "Wejść!" wypowiedziane z dużą złością.
-Dzień dobry Tsunade-sama.-powiedzieli równocześnie.
-Dobry!-odparła krótko.-Wiecie po co tu was wezwałam, prawda?
-Tak, ponieważ dostaliśmy misję.
-Tak, ale jest również inny powód.
-Jaki?
-Oboje posiadacie oczny Limit Krwi i idealnie nadajecie się do tego zadania oraz uważam, że wasza siła i techniki dopełniają się. Wodne jutsu Hinaty można połączyć z jutsu błyskawic Sasuke itd. Stanowicie idealną parę i macie wystarczająco dużo siły, aby sprostać tej misji tylko w dwójkę.
-Tak.-odpowiedzieli.
-Co to za misja?-zapytała Hinata niepewnie.
-Wiecie o istnieniu wioski dźwięku Orochimaru, prawda?
-Hai!
-Ostatnio jeden człowiek z tej wioski bardzo się wyróżnia. Okrada i zabija mężczyzn, gwałci i zabija kobiety oraz przyłączył się do wcześniej nieszkodliwej nieszkodliwej organizacji. Ta organizacja nosi nazwę Eagle Eye. Była to słaba i nic nie znacząca grupa przestępców. Lecz gdy ten człowiek do niej dołączył rozrosła się i zdobyła nową siłę i nowe bronie. Teraz to niebezpieczne zgrupowanie seryjnych morderców. Ten człowiek to Silk Nova, ale każe nazywać się "Bogiem Śmierci". To bezwzględny morderca, którego bawi śmierć i widok krwi. Chodzą plotki, że kąpie się w krwi osób, które zabił, nie wiem czy to prawda. Oto jego zdjęcie.-podała im fotografię. Ich oczom ukazał się dorosły mężczyzna, o długich, kręconych, ciemnoszarych włosach, brązowych oczach i sztucznym uśmiechu. Ubrany był w czerwone spodnie, białą koszulę i czarny płaszcz. Znakiem szczególnym była trzymana przez niego kosa. Teraz już wiadomo skąd jego przezwisko.
 
 -Zrozumieliście?
-Tak jest!
-Tak więc życzę powodzenia w misji i liczę na wasz szybki i zdrowy powrót.
-Dziękujemy! Zrobimy co w naszej mocy, aby przeżyć i wrócić.-krzyknęli.
-Możecie odejść.
-Tak!-wyszli. W ciszy wyszli na ulicę. Żadne z nich się nie odezwało przez połowę drogi. Jako pierwszy przemówił Sasuke.
-Kiedy się spotykamy i gdzie?
-Hm...za dwie godziny przy bramie wioski? Pasuje?
-Spoko.
Rozdzielili się i każde z nich poszło w swoją stronę.
C.D.N~.