czwartek, 27 lipca 2017

Rozdział 22 - "Braterskie sprawy i wiele tajemnic"

Rozdział 22

Hinata wybudzała się ze snu, a jej powieki delikatnie drgały, aby następnie powoli się otworzyć. Spojrzała na sufit i zastanawiała się nad poprzednim dniem. Starała się, przypomnieć sobie, co się wtedy działo, a wspomnienia stawały się coraz wyraźniejsze. Gdy wszystko już odtworzyła w odpowiedniej kolejności, zaczęła się zastanawiać nad tym, co to oznacza. Przypomniała sobie braci Uchiha, którzy „jedli” Pocky. Zaśmiała się i szepnęła.
-Tajemnica rodu Uchiha odnośnie do jedzenia tych magicznych paluszków. I oni myśleli, że ja w to uwierzę.
Nadal się śmiejąc, przekręciła się na bok. Na krześle obok siedział pluszowy królik, wpatrując się w nią swoimi pustymi oczami. Nagle zerwała się z łóżka, uświadamiając sobie coś ważnego.
-Co ja zrobiłam?! Jak mogłam, tak łatwo się zgodzić na coś takiego? – zapytała samą siebie, a miała na myśli, wyjście z Itachim do wesołego miasteczka. Przyłożyła rękę do głowy i westchnęła ciężko.

„Przecież ja go w ogóle nie znam! Zgodziłam się, bo byłam zbyt zmęczona, żeby jasno o tym pomyśleć i chciałam mieć jak najszybciej spokój. I co ja mam teraz zrobić?” – jej myśli pędziły jak szalone. Najpierw musi się uspokoić, wstała i odetchnęła głęboko. Ubrała się, zeszła na dół, żeby zrobić śniadanie. Gotowanie zawsze ją relaksowało. Rozejrzała się, ale nikogo nie było w kuchni, więc zabrała się za smażenie omletów. Nie wiedziała jednak, że Sasuke nie ma w domu, gdyż już przed świtem wyszedł na spacer.
Nie mógł spać, bo gdy tylko zasypiał, miał TEN sen, więc postanowił się przejść. Chciał uspokoić myśli, ale nic nie pomagało. Cały czas rozmyślał, czy to czasem nie jest proroctwo, a słowa Itachiego z minionego wieczora, nadal krążyły po jego głowie. Nie dziwne, że aż zaczęło mu się to śnić. Mianowicie to, że Itachi zabiera Hinatę i ucieka, a Sasuke, mimo że ich goni, nie może ich dogonić, i tak w kółko. 

Czy tak się rzeczywiście stanie, czy nie, jest nieodkrytą tajemnicą. Westchnął ciężko, a jego żołądek przypomniał o swoim istnieniu, więc ruszył powolnym, niechętnym krokiem w stronę domu.
Gdy Itachi zszedł na parter, dziewczyna skończyła właśnie, przygotowanie śniadania.
- Co tak ładnie pachnie? – zapytał, uśmiechając się.
- A gdzie jakieś powitanie? – odrzekła przekornie.
- Dzień dobry. – ukłonił się demonstracyjnie. – A więc co tak pachnie?
- Dzień dobry. Omlety. – zaśmiała się, a drzwi otworzyły się i do kuchni wkroczył młodszy Uchiha. Rzucił bratu mordercze spojrzenie i już miał coś powiedzieć, ale Hinata spojrzała na niego znacząco.
- Wróciłem, dobry. – rzekł krótko, po czym nieco się rozluźnił. – Śniadanie?
- Witaj w domu. Tak, właśnie skończyłam. Siadajcie.
Posłusznie usiedli, a ona zaczęła nakrywać stół. Bracia spojrzeli na siebie i jak to tylko bracia mogą najlepiej, zrozumieli się bez słów. Starszy wyszedł z inicjatywą, żeby zapytać białooką.
- Jak to jest możliwe, że tak dobrze nad nami panujesz?
- Właśnie! Pierwszy raz widzę tak potulnego Itachiego.
- Sam jesteś potulny!
I zaczęli się przekomarzać, a Hinata zaśmiała się i powiedziała lekko.
- To tajemnica.
Przyłożyła palec do ust i krótko szepnęła „cii”, podkreślając swoją wypowiedź.

 Po czym postawiła przed nimi talerze i sama usiadła ze swoim. Zaczęli jeść, a Hinata dalej nie wiedziała, co ma zrobić z Itachim.
- Masz dzisiaj czas? – zapytał starszy Uchiha, przerywając jej rozmyślania. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. „Czy on czyta w myślach?” pytanie przemknęło przez jej myśli.
- Tak, mam. Coś się stało? – odpowiedziała, starając się, udawać, że nic nie pamięta.
- Oj, nie udawaj. Po twoim spojrzeniu wnioskuję, że wiesz, o czym mówię. – powiedział, uśmiechając się szelmowsko.
- Ty mały draniu, skorzystałeś z okazji. Wczoraj byłam zbyt zmęczona, żeby to przemyśleć. – syknęła w odpowiedzi.
- Mimo wszystko dałaś słowo i powinnaś go dotrzymać. – rzekł spokojnie, a wszystkiemu przyglądał  się młodszy Uchiha, który syknął z niezadowoleniem. – No co?
- Nie powinieneś jej zmuszać, żeby szła, skoro nie chce. – powiedział, mierząc brata przenikliwym spojrzeniem. Hinata uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
- Mów co chcesz, ale ja się nie poddam. Będę cię nawiedzał nawet w twoich snach. – spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Dobra! Pójdę z tobą, ale spróbuj mnie tknąć, a połamię ci kości. – syknęła zdenerwowana, a następnie zaczęła sprzątać ze stołu.
- A więc postanowione! Wyruszamy natychmiast! – krzyknął zadowolony, po czym spojrzał na Sasuke. – Mój kochany braciszek posprząta.- oświadczył dumnie, śmiejąc się, popchnął Hinatę do wyjścia mimo jej protestów i zdziwionego, a zarazem pełnego oburzenia niezrozumiałego okrzyku Sasuke. Po chwili znaleźli się na słonecznej, zatłoczonej ulicy. Żwawym krokiem ruszyli w stronę wesołego miasteczka, a w tym czasie młodszy Uchiha zmywał naczynia, gdyż wiedział, że białooka zdenerwuje się, gdy tego nie zrobi. Hinata wpatrywała się intensywnie w chłopaka, kroczącego obok niej, aż w końcu on nie wytrzymał i śmiejąc się, zapytał.
- O co chodzi?
- To ty mi powiedz. Dlaczego zaprosiłeś mnie na to wyjście? – przyglądała mu się podejrzliwie.
- Huh? Czemu pytasz? Czyż to nie oczywiste? – zapytał zaskoczony.
- Jedyne co jest dla mnie oczywiste, to to, że wcale nie jesteś mną zainteresowany. Choć bardzo starasz się na takiego wyglądać i nie jestem w stanie pojąć, dlaczego robisz to wszystko. – odparła pewnie.
Itachi patrzy na nią jeszcze bardziej zaskoczony, jego usta otworzyły się, jakby chciał coś powiedzieć, ale żadne słowa z nich nie padły, a on zamknął je i wpatrywał się w dziewczynę stojącą przed nim, jakby była jakimś rzadkim eksponatem w muzeum.
- Myślałeś, że tego nie zauważę? Kobiety są bardzo spostrzegawcze i inteligentniejsze niż ci się wydaje, więc gadaj po dobroci albo cię zmuszę. – powiedziała, przy czym groziła mu palcem, niczym małemu dziecku jako przestrogę.
Itachi westchnął i zaśmiał się cicho. Przeczesał włosy ręką i spokojnie odpowiedział. – Chodzi o to, że pierwszy raz widzę Sasuke w takim stanie. To całkiem zabawne, więc chciałem się trochę z nim podroczyć. No wiesz jak brat z bratem. Zwłaszcza że dawno go nie widziałem i chciałbym jakoś nadrobić stracony czas. Brakuje nam tematów, prawdę mówiąc nie wiem jak zacząć z nim rozmowę, a takie droczenie się z nim, jest jakimś sposobem na komunikację.  – wzruszył ramionami.
- Och, rozumiem, takie braterskie sprawy... I wszystko jasne. – rzekła, uśmiechając się nieco kpiąco. - A o jakim stanie mówisz? Nic nie zauważyłam. - Spojrzała na niego zaciekawiona, a on ledwo powstrzymał się, od wybuchnięcia śmiechem i uśmiechnął się zadziornie, mówiąc.
- To tajemnica. - przyłożył palec do ust i szepnął ledwo słyszalnie "cii".

 Spojrzała na niego mocno zaskoczona, po czym uśmiechnęła się szelmowsko i krzyknęła.
- Ty mały draniu! Nie przedrzeźniaj mnie albo porachuję ci kości. – uderzyła go przyjacielsko w ramię i zaczęła łaskotać.
- Poddaję się, poddaję! – wykrzyknął, podnosząc ręce w poddańczym geście.
- Masz nauczkę na przyszłość. – powiedziała pewnie z zadowoleniem.
- Tak, już wiem, z kim nie zadzierać w tym mieście. – zaśmiali się równocześnie. - A teraz chodźmy się bawić, chyba nie zaszkodzi?
- Skoro doszliśmy tak daleko, to chyba nie mam wyjścia i zaszczycę cię moją obecnością. – rzekła sarkastycznie i lekceważąco machnęła ręką.
- Dziękuję ci bardzo, o Pani! – ukłonił się demonstracyjnie. Ruszyli dalej, śmiejąc się i przekomarzając. Gdy dotarli do wesołego miasteczka, byli tak podekscytowani, że poszli na wszystkie możliwe atrakcje i prawie nie przestawali, się uśmiechać. Zrobili tylko krótką przerwę, żeby zjeść obiad, a na deser wzięli ciasto, po czym wrócili do zabawy.

 Wieczorem wracali do domu, z kolacją dla wszystkich i wieloma nagrodami z różnych konkursów. Gdy weszli do posiadłości klanu Uchiha, ta prawie cała tonęła w mroku, tylko w pokoju młodszego z braci świeciło się światło. Itachi skierował się do kuchni, a Hinata wbiegła po schodach i zapukała delikatnie do drzwi.
- Sasuke! Kolacja! – zawołała radośnie.
Gdy nie usłyszała odpowiedzi, delikatnie uchyliła drzwi i weszła do środka. Rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła, że jest to dosyć prosty pokój, a zarazem jest w nim sporo sentymentalnych drobiazgów. Zauważyła, że chłopak leży na łóżku, a jego klatka piersiowa unosi się w miarowym oddechu.

 Podeszła do niego, delikatnie przeczesała jego włosy, po czym pogłaskała go po policzku. „Ja już przegrałam, głupku” pomyślała, a on przytulił mocniej policzek do jej dłoni. Wpatrywała się w niego z czułością w spojrzeniu. Chwilę później jego oczy się otworzyły, więc zabrała rękę.
- Kolacja, śpiochu. – powiedziała delikatnie z lekkim uśmiechem. Na jej twarzy wykwitł łagodny rumieniec. Przez chwilę zastanawiała się czy chłopak go zauważył.
- Już idę. – odparł zaspanym głosem i uśmiechnął się zadowolony. – Witaj w domu.
- Wróciłam. – odpowiedziała, uśmiechając się jednocześnie. Wpatrywali się chwilę w swoje oczy, a Sasuke złapał ją za rękę.
- Masz chłodne dłonie, takie przyjemne w dotyku. – mruknął, przytulając policzek do jej dłoni. Hinata zarumieniła się mocniej i wypuściła z ust, wcześniej wstrzymane powietrze. Zaskoczył ją, więc na początku nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć.

- Nie żartuj sobie ze mnie. – odparła niepewnie.
- Nie żartuję, to sama prawda. – spojrzał na nią pewnie, a następnie złożył na jej dłoni delikatny pocałunek. Dziewczyna w odpowiedzi złożyła pocałunek na jego czole. Zapadła między nimi niezręczna cisza. Hinata uwolniła swoją dłoń z uścisku Sasuke, po czym wyszła z pokoju, a on powoli za nią i zeszli do kuchni. Nadal nic nie mówiąc.
- Co tak długo? – zapytał Itachi na ich widok, a w jego głosie zabrzmiała nuta niezadowolenia i podejrzliwości. Tamci spojrzeli na siebie, nieznacznie się uśmiechnęli do siebie, a następnie ich wzrok spoczął na starszym z braci.
- To tajemnica! – powiedzieli równocześnie, a następnie wszyscy zaczęli, się radośnie śmiać i zasiedli do kolacji. Atmosfera była luźna, rozmowa płynęła swobodnie, ale jak czas mijał, byli coraz bardziej zmęczeni. Posprzątali ze stołu, Sasuke podziękował za jedzenie. Rozeszli się do pokoi, wzajemnie życząc sobie dobrej nocy. Każde z nich miało ciekawe sny, a Itachiego był najzabawniejszy, gdyż śniło mu się, że Hinata ma takie same ubrania jak on i byli bardzo radośni.

C. D. N~.

I oto jest nowy rozdział! Dużo czasu trzeba było czekać, ale mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda i przeczyta ten rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, mnie osobiście się podoba, co rzadko mi się zdarza, więc chyba to o czymś świadczy. Miłego czytania i dziękuję wszystkim czytelnikom za wspaniałe komentarze, słowa wsparcia i za to, że po prostu jesteście ze mną! Cieszę się, że ktoś docenia moją twórczość. Dziękuję za wszystko. Zapraszam na fanpage! 
https://www.facebook.com/KuroLadyandNaWa/?ref=aymt_homepage_panel
Piszcie, dzielcie się opiniami i zapraszajcie znajomych! ;)
Kuro Lady

sobota, 11 lutego 2017

Ohayo.

OHAYO!

Witam, witam! Trochę minęło! Serio bardzo dawno mnie nie było tutaj... Trochę zaniedbałam tego bloga w porównaniu do innych. Mam nadzieję, że jeszcze znajdą się tu jacyś czytelnicy. Post ten jest informacją! A jaką? A taką, że ja i moja przyjaciółka/partnerka NaWa podbijamy fb! Właśnie wystartowała nasza strona, którą znaleźć można pod adresem: https://www.facebook.com/Kuro-Lady-NaWa-102008036988215/
Wpadajcie! Piszcie! Likujcie! Róbcie co chcecie! 
Ja zaś przepraszam, że tak dawno nic nie zamieszczałam tutaj, ale jak tylko skończy mi się sesja, postaram się coś naskrobać, więc mam nadzieję, że jeszcze jest tu ktoś, kto z niecierpliwością wyczekuje nowego rozdziału. To wszystko!
Dziękuję i pozdrawiam, Kuro Lady~.

piątek, 14 lutego 2014

Valentine's Day

Valentines Day <3

Powszechnie znany i kochany dzień zakochanych. Z tej okazji życzę wszystkim moim czytelnikom dużo szczęścia i namiętności w ich miłości! =^,^= Pozdrawiam Kuro Lady~. <3




















sobota, 30 marca 2013

Rozdział 21 - "Co wy robicie?"

Rozdział 21

Trójka ludzi siedziała w pokoju szpitalnym w zupełnej ciszy. Sasuke wpatrywał się w podłogę, Hinata w ścianę, a Itachi wyglądał za okno, gdzie słońce już zaszło i przez to w pokoju panował półmrok. Za oknem słychać było ludzi, którzy wracają do domów. Po dłuższej chwili ciszy młodszy z braci westchnął i podniósł swój wzrok na twarz dziewczyny.
-Od czego mam zacząć?
-Najlepiej od początku. Prawie nic nie pamiętam z tamtego dnia.
-Serio? To w sumie ode mnie zbyt dużo się nie dowiesz.
-Czemu? To od kogo mam się dowiedzieć wszystkiego.
-Poczekaj. Najpierw powiem ci co wiem ja i reszta co była z nami na misji.
-Dobrze, jestem gotowa na wszystko, więc zaczynaj.
Starszy z braci w ciszy przyglądał się dwójce rozmawiających.
-No to zaczynam. Wyruszyliśmy na misję złapania Tena Razou, seryjnego mordercy. Gdy się z nim spotkaliśmy od razu rozpoczęliśmy walkę. Był on niesamowicie silny. Większość osób została pokonana przez niego bez większego wysiłku lub nawet jednym ciosem. Wszyscy stracili przytomność. Wtedy zostaliśmy my we dwoje. Poszedłem walczyć, walczyłem dłużej niż inni, ale to i tak nie wystarczało i przegrałem. Dlatego byłaś na mnie wściekła. Ja również straciłem przytomność. I zostałaś sama, teraz pozostaje pytanie co stało się potem? Gdy się obudziliśmy nasze rany zostały wyleczone, Ten Razou leżał martwy, a ty leżałaś skąpana we własnej krwi ze strasznymi ranami. Nic więcej nie wiem. Teraz czas, abyś ty powiedziała co się działo, gdy zostałaś sama. To wszystko.
Zapanowała martwa cisza. Dziewczyna wpatrywała się prosto w czarne oczy chłopaka.
-Powiesz mi co się stało?
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
-Oczywiście, że tak! Gdybym nie chciał to bym nie pytał!-powiedział podniesionym głosem. Przestraszył ją tym nieco, więc zadrżała delikatnie i wtedy odezwał się Itachi.
-Głupku, nie strasz jej tak. Dopiero co się obudziła. W ogóle nie masz podejścia do kobiet.-westchnął starszy Uchiha.
-Zamknij się! A ty to niby masz do nich podejście?-zakpił młodszy.
-Wiadomo, że mam. Nie jestem tak opóźniony w rozwoju jak ty.
-Osz, ty!  Zaraz ci flaki wypruję!
-Zaraz zobaczymy kto komu...
-Zamknąć się!-warknęła Hinata. Natychmiastowo zamilkli. Białooka była straszna, gdy się denerwowała. W ciszy bracia siedzieli jak na szpilkach ze strachu przed gniewem dziewczyny. Nie chcieli mieć z nią do czynienia. Ona spojrzała na nich.-Chciałeś wiedzieć co się stało, czyż nie? To czemu mnie kurna nie słuchasz?-zapytała, a żyłka na jej czole niebezpiecznie pulsowała.
-Przepraszam!-krzyknął Sasuke padając na kolana.
-Wstań i tym razem słuchaj albo nie ręczę za siebie.-powiedziała groźnie.
-Tak jest, pani kapitan!-odparł i usiadł na baczność.
-Gdy ty też przegrałeś zaczęłam gorączkowo myśleć o tym co mam zrobić, jak was uratować, czy mam szanse na przeżycie. Odezwał się w mojej głowie głos Neoki, która weszła w moje ciało po tym jak Katya dźgnęła mnie nożem nasączonym trucizną. Pamiętasz naszą walkę z Silkiem i bliźniaczkami, prawda?-kiwnął głową twierdząco.-To było właśnie po tej walce. I teraz ona przemówiła do mnie dając mi moc, moc o nazwie Ryugan. Dzięki niej mogę zobaczyć dusze innych ludzi, odciąć je za pomocą specjalnego ostrza, zjeść je i tym samym przejąć wszystkie techniki tej osoby. Jedyny problem tkwi w tym, że to odbiera mi energię życiową, czyli skraca mi życie. Jest jeszcze jedna moc, i użyłam jej na was. Nie powiem ci jak działa, bo będziesz zły.
-Czemu? Co to za moc?
-Nie powiem.
-Powiedz! Chcę wiedzieć! Chcę wiedzieć co takiego dla nas zrobiłaś.
-Przejęłam wasze rany na siebie! Ta moc pozwala mi zabrać rany tej osoby, której chcę, ale są te rany przenoszone na mnie, czyli ocalę życie komuś, a sama umrę. Zadowolony?-wykrzyknęła, oddychając szybko.
-Co?-wpatrywał się w nią zdziwiony. Nawet Itachi nie krył swojego zdziwienia.-Czemu to zrobiłaś? Mogłaś naprawdę umrzeć!
-Zamknij się! Nic o mnie nie wiesz!
-To nie znaczy, że nie mogę się o ciebie martwić albo że ty masz mi ratować życie!
-Naprawdę jesteś, aż tak głupi?!
-Co żeś powiedziała?!
-Jesteś idiotą! Nie wiesz jak martwiłam się o ciebie i innych! Ja was wszystkich kocham! Jesteście moimi przyjaciółmi. Myślisz, że mogłam odejść od was udając, że nic się nie stało? Myślisz, że mogłam was zostawić tam na śmierć? Naprawdę jesteś, aż tak głupi, żeby tak myśleć?-z każdym wypowiadanym słowem jej głos łamał się coraz bardziej, aż załamał się całkowicie i już nic nie mogła powiedzieć. Tylko z jej białych oczu zaczęły płynąć srebrne łzy. W tym czasie Itachi po cichu wyszedł z pokoju. Sasuke wpatrywał się w nią zaskoczony.
-"Osz, cholera! Znowu doprowadziłem ją do płaczu! I co ja mam zrobić?! Idiota zostawił mnie z tym samego."-gorączkowo myślał nad tym co ma zrobić, aż w końcu po prostu przytulił ją mocno do siebie.
   Hinata czując jego ciepło, poczuła się bezpiecznie i prawie od razu się uspokoiła. Jej oddech powrócił do odpowiedniego tempa, łzy przestały płynąć, a cały smutek ją opuścił. Nagle drzwi otworzyły się, a w nich stanął jakiś lekarz. Przed tym Sasuke odskoczył od Hinaty jak oparzony. Lekarz dał Hinacie kartkę z potwierdzeniem wypisu. Dziewczyna była już całkowicie zdrowa, tylko trochę zmęczona i po prostu potrzebowała odpoczynku, a w szpitalu brakowało miejsc, więc postanowiono ją wypisać. Sasuke wyszedł z jej sali i poszedł szukać Itachiego. Znalazł go otoczonego wianuszkiem pielęgniarek, nie wyglądał na zadowolonego, więc po usłyszeniu od młodszego brata wiadomości o tym, że wracają do domu ucieszył się jak małe dziecko. W tym czasie Hinata zdążyła ubrać się w swoje ubrania. Całą trójką poszli do domu. Gdy znaleźli się w środku, weszli do salonu, Itachi zaczepił Hinatę, uśmiechnął się i wręczył jej maskotkę króliczka.
 Hinata przez chwilę przyglądała mu się zaskoczona, po czym wzięła pluszaka i uśmiechnęła się.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. To za wyjście ze szpitala.-powiedział spokojnie. Sasuke przyglądał im się niezadowolony.
-Jeśli to wszystko to idę spać, jest już późno.-odwróciła się, aby odejść ale Itachi złapał ją za rękę.
-Mam do ciebie jeszcze jedno małe pytanko.
-Dobrze, więc pytaj.-spojrzała na niego.
-Pójdziesz ze mną do wesołego miasteczka?
-Jasne. Z przyjemnością.-odpowiedziała bez zastanowienia.
-Dziękuję!-ucieszył się i wziął ją na ręce.
 -Dobra, radość radością, ale mnie postaw.-powiedziała obojętnie.
-Tak jest księżniczko!-postawił ją z powrotem na podłodze.
-Nie nazywaj mnie tak.-warknęła i odeszła w stronę schodów. Gdy zniknęła z pola widzenia braci, młodszy z nich rzucił się na starszego. Złapał go mocno za koszulkę i przyparł do ściany.
-Mówiłem ci, że masz jej nie dotykać!-warknął zdenerwowany.
-Niby czemu? Co mi zrobisz? Na początku zanim ją poznałem zamierzałem nic nie robić, ale spodobała mi się, jasne?-powiedział Itachi.
-Ty dupku! Czemu musisz mi odbierać wszystko co dla mnie cenne?!-zapytał podniesionym głosem wpatrując się w oczy brata, a ten patrzał na niego zaskoczony. Trwali tak przez chwilę w bezruchu, gdy nagle usłyszeli kroki i głos dziewczyny.
-Sasuke mam jeszcze do ciebie małe pytanko.-powiedziała i powoli zaczęła podnosić głowę.-Czy wiesz może... Co wy robicie?-zapytała, gdy ujrzała tych debilnych braci.
-W artystyczny sposób jemu Pocky, co nie?-powiedział młodszy Uchiha.
-Tak, to nasz specjalny sposób i to my go wymyśliliśmy. I tylko my go znamy.-dodał starszy. 


Hinata wpatrywała się w nich nic nie mówiąc i nagle Sasuke zapytał.
-Nie chciałaś mnie o coś zapytać?
Ona w geście rozmyślania uniosła rękę do ust i zaczęła myśleć.

-Gdy was zobaczyłam to wyleciało mi z głowy. Wyglądaliście tak głupio, że aż mnie zamurowało.-powiedziała po chwili i odwróciła się.-Dobranoc.-rzekła i wróciła do swojego pokoju.
-Dobranoc!-powiedzieli równocześnie. Gdy tylko usłyszeli zamykanie drzwi w pokoju dziewczyny odetchnęli z ulgą.
-To była ostatnia deska ratunku.-powiedział Itachi.
-Taa...tylko następnym razem, proszę zróbmy co innego.-rzekł Sasuke lekko wzdychając.
-Dobra, drugi raz to raczej nie przejdzie. Ja też już pójdę, dobranoc.
-Dobranoc.
Gdy Itachi mijał Sasuke powiedział bardzo cicho praktycznie szeptem, tak aby tylko on to usłyszał.
-Jak się nie postarasz to ci ją zabiorę.
 Sasuke zdenerwowany stał tak jeszcze przez chwilę po czym poszedł do swojego pokoju. Padł na łóżko i rozmyślał jak może przerwać randkę tej dwójki. Miał kilka planów, ale w każdym z nich widział jak Hinata się wścieka i go bije na kwaśne jabłko. Postanowił sobie odpuścić i zasnął.

C.D.N~.

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 20 - "Gorące powitanie?"

Rozdział 20

Itachi i Sasuke całą noc gadali na bezsensowne tematy przerywane długimi minutami niezręcznej ciszy. Mimo wielkich oporów jakoś udało im się gadać całą noc co ich bardzo zdziwiło. Rano młodszy z braci zaproponował starszemu wskazanie mu jego pokoju. Ten zgodził się, razem poszli na górę. Itachi chciał wejść do pierwszego lepszego pokoju, ale Sasuke go powstrzymał.
-Ten jest zajęty. Mam współlokatora.-powiedział szybko i zablokował bratu drogę.
-Współlokator?-zapytał zdziwiony.
-Tak.-odparł.
-Hm...czyżby to ta dziewczyna, którą niosłeś?-jego mina wskazywała na to, że kpi sobie z niego.
-Nie twoja sprawa.
-Sasuś się zakochał!-zaśmiał się Itachi.
 -Zamknij się!-krzyknął.
-No weź, mogłeś mi powiedzieć.
-Zamknij się! Nie interesuj się.
-Czemu? Jestem twoim bratem.
-Spróbujesz ją tylko tknąć jednym palcem, a cię zabiję!-krzyknął głośniej niż wcześniej i spojrzał na niego groźnie.
 -Nawet nie zamierzałem. Na żartach się nie znasz mój braciszku, to jest pewne.-powiedział spokojnie i skierował się do pokoju tuż obok pokoju Hinaty. Śniadanie zjedli w ciszy. Po zjedzeniu poszli do szpitala odwiedzić granatowowłosą. Sasuke poszedłby sam, ale musiał pilnować Itachiego. Sakura wskazała im jej pokój. Było to całe białe pomieszczenie, nie było tam żadnych kolorów. Białe łóżko, obok niego biała szafka nocna, na ścianie na przeciwko biały zegar tykał cicho, a okno na przeciwko drzwi z białymi firankami było otwarte, więc w sali było dosyć chłodno, ale świeże powietrze pomagało lepiej oddychać dziewczynie. Weszli do środka i usiedli przy łóżku białookiej, Itachi bliżej jej głowy, a Sasuke dalej. Przez jakiś czas siedzieli w ciszy i wpatrywali się w Hinatę leżącą spokojnie na łóżku. Praktycznie się nie ruszała, tylko jej klatka piersiowa delikatnie unosiła się w równomiernym oddechu. Po długim milczeniu zaczęli rozmawiać. Minęło dużo czasu, słońce chyliło się ku zachodowi, a ludzie powoli wracali do domów. Oni mimo wszystko dalej siedzieli w pokoju szpitalnym. Oczy dziewczyny zaczęły delikatnie drgać, po czym otworzyły się. Rozejrzała się po pokoju i ujrzała tego, którego miała ochotę w tym momencie zabić. Szybko podniosła się do pozycji siedzącej i uderzyła go krzycząc:
-Sasuke! Draniu jak śmiałeś przegrać z tym gościem?!
 Bracia Uchiha wpatrywali się w nią zaskoczeni, a zwłaszcza Itachi. Wiadomo w pokoju było dosyć ciemno, gdyż paliła się tylko mała nocna lampka, która dawała nikłe światło. Na dodatek oni są braćmi, więc są podobni. Itachi wpatrywał się w nią przez chwilę po czym powiedział:
-Kurde, ma babka pare w rękach.

Hinata przez chwilę nie wiedziała o co chodzi, ale w końcu jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności i ujrzała twarz tego , którego uderzyła. Przez chwilę się w niego wpatrywała po czym zapytała:
-Kim jesteś?
-Itachi Uchiha, starszy brat Sasuke.
-Aha....przepraszam?-powiedziała niepewnie.
-Co to ma znaczyć? Zostałem uderzony i jedyne co dostaję to coś takiego?-zapytał z pretensjami.
-Przepraszam! Jesteście strasznie podobni! Nie moja wina, jasne?-powiedziała podniesionym głosem dziewczyna.
-Spoko, ja tylko żartowałem.
-Serio?
-Tak.
-Dziękuję!-uśmiechnęła się.
-Od jutra będziemy razem mieszkać, zajmij się mną.
-Dobrze!-odparła uśmiechnięta.
-"Czemu ona jest tak łatwowierna?"-zapytał sam siebie w myślach.
Itachi po chwili wyszedł, żeby przyłożyć lód do policzka.
-Dobrze się czujesz?
-Tak, przecież widziałeś.
-Taak, wiem że przegrałem, ale dlaczego chciałaś mnie uderzyć?
-Mam swój powód.
-Jaki?
-Nie powiem.
-Wiesz to okrutne, gdyby nie Itachi to bym oberwał, a nawet nie wiem za co.
-Zamknij się! Nawet nie wiesz jak się martwiłam!-krzyknęła i zaczęła płakać.
 -O-oj. No weź nie płacz.-Uchiha nie wiedział co ma robić.
-Cicho bądź.-powiedziała przez łzy.
-No serio co ja z tobą mam.-westchnął i otarł jej łzy.-Przepraszam, że cię zmartwiłem. Nigdy więcej tego nie zrobię. Nie płacz już. Uśmiechnij się. Do ciebie bardziej pasuje uśmiech.
-Dobrze.-uspokoiła się trochę, a jej łzy przestały płynąć.
-I tak ma być!-rzekł uśmiechając się.
Po jakimś czasie Hinata uspokoiła się całkowicie, a Itachi wrócił do pokoju z woreczkiem lodu przy policzku. Przez jakiś czas w trójkę siedzieli w milczeniu. Po czym dziewczyna poważnie spojrzała na młodszego Uchihę i zapytała:
-Sasuke opowiesz mi co się stało?
-Dobra.-odparł spokojnie, a ona uważnie się w niego wpatrywała.

C.D.N~.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 19 - "Rozmowa"

Rozdział 19

Dwóch czarnowłosych jeden starszy, drugi młodszy wpatrywali się w siebie przez chwilę.
 -Skoro nie masz teraz czasu to przyjdź w miejsce gdzie zawsze trenowałem, mój głupi bracie.-odezwał się Itachi i zniknął pozostawiając po sobie stado kruków.
-Czekaj!-próba zatrzymania starszego brata się nie udała.
-Sasuke! Nie myśl teraz o tym. Teraz liczy się tylko Hinata!-powiedziała podniesionym głosem Ino.
-Ach. Dobra.-czarnowłosy zaczął biec w stronę wioski.
Gdy tylko dotarli do wioski ruszyli prosto do szpitala. Sasuke zostawił tam Hinatę w rękach Sakury i od razu ruszył do umówionego miejsca. Gdy dotarł na miejsce, jego brat już na niego czekał.
 -Przyszedłeś.-rzekł na widok młodego Uchihy. 
-Tak. Mam ochotę cię zabić, ale ciekawi mnie to co chcesz mi powiedzieć.-odparł Sasuke z obojętnym wyrazem twarzy i lodowatym głosem.
-To będzie długa historia, więc radzę ci usiąść.
-Nie, dzięki postoję.
-Jak chcesz, ale nie marudź później że coś cię boli.-zaśmiał się Itachi.
-Dość tego! Do rzeczy.-krzyknął Sasuke.
-Zmieniłeś się, stałeś się taki chłodny.-w momencie ciszy zawiał delikatny wiatr.
 -To twoja wina, wiesz?-powiedział spokojnie młodszy.
-Wiem, ale teraz jest coś ważnego co muszę ci powiedzieć.
-Niby co takiego?
-Nie zabiłem wszystkich ludzi z naszego klanu z własnej woli.
-Co masz na myśli?
-Ktoś użył na mnie mocnej techniki wiążącej przez którą nie mogłem zrobić nic, żeby to powstrzymać. Gdy technika została zakończona rozpaczałem i płakałem jak małe dziecko, a wtedy znalazł mnie Trzeci Hokage. Wysłał mnie on na misję szpiegowską do Akatsuki. Dzięki temu mogłem być z dala wioski w której byłem potępiany, a tym samym służyć na korzyść tej oto wiosce. Nie oczekuję, że mi wybaczysz, więc możesz mnie zabić, tu i teraz.-powiedział opanowanym tonem głosu. Wstał i stanął naprzeciwko swojego młodszego brata.
  -To oczywiste, że Ci nie wybaczę!-Sasuke uderzył starszego brata z całej siły w brzuch. Przez to uderzenie Itachi zgiął się w pół, a gdy zrozumiał że jego młodszy braciszek mu nie wybaczy znacząco posmutniał.
 -Ale byłeś wspaniałym bratem, którego podziwiałem i kochałem. Zaufam ci kolejny raz, ale jeśli mnie zawiedziesz po raz drugi to ci nie wybaczę i zabiję bezlitośnie.-powiedział spokojnie młodszy Uchiha. Tymczasem starszy wpatrywał się w niego zaskoczony.
 -Dobrze. Tym razem postaram się nie nawalić jako starszy brat.-odparł nieco smutno.
-No i tak ma być. A teraz choć do wioski. Muszę dowiedzieć się co z Hinatą i musisz wszystko wytłumaczyć Tsunade.
-Tak szybko? Myślałem, że pozwolisz mi wkroczyć do wioski dopiero za jakiś czas.
-Głupi! Skoro ci zaufałem to wiadomo, że od razu idziesz ze mną, zwłaszcza że nie wiedziałbym gdzie jesteś i co robisz gdybym nie zabrał cię ze sobą.
Jeszcze chwilę pokłócili się jak bracia jak za starych dobrych czasów, po czym ruszyli do Konohy. Gdy byli w szpitalu Sakura wytłumaczyła im, że Hinata była w stanie krytycznym i mogła umrzeć w każdej chwili, ale zajęła się nią Tsunade, więc teraz było już w porządku. Nie wiadomo było co było przyczyną ran Hinaty, więc zmartwiona Hokage kazała swojej uczennicy coś znaleźć na ten temat. Po krótkim wytłumaczeniu co Itachi robi w wiosce Sakura wypuściła ich ze szpitala. Bracia udali się od razu do Hokage. Gdy znaleźli się na miejscu w gabinecie byli jeszcze członkowie misji Sasuke, którzy składali raport. Na widok Itachiego wszystkich zamurowało. Starszy Uchiha po szturchnięciu młodszego zabrał się za tłumaczenie całej sytuacji. Tsunade słuchała uważnie każdego słowa wypowiadanego przez chłopaka. Itachi pokazał jej dowód na to, że mówi prawdę. Ona sama przyznała, że znalazła tajemne dokumenty Trzeciego o misji szpiegowskiej w Akatsuki. Dała okres próbny Itachiemu. Miał on zamieszkać wraz z Sasuke, musiał wykonać parę prac społecznych i nie mógł opuszczać wioski przez miesiąc bez pozwolenia. Po wszystkim wyszli z gabinetu i udali się coś zjeść. Po jakimś czasie dołączyli do nich Naruto, Ino oraz Kiba. Zaczęli rozmawiać o tym, że z Hinatą na szczęście wszystko w porządku i być może niedługo się obudzi. Nieco się dziwili sytuacją starszego Uchihy, ale bez problemu go zaakceptowali i powiedzieli mu, że będą mu pomagać, więc niech nie waha się pytać. Po powrocie do domu bracia przeprowadzili rozmowę podobną do tych rozmów, które prowadzili przez "tym" wydarzeniem, ale mimo wszystko pomiędzy nimi był dystans, jakby jakaś niewidzialna ściana ich dzieliła. Mimo wszystko nie mogli zacząć rozmowy jakby nic się nie stało. Po jakimś czasie na pewno wrócą do dawnych czasów, ale na razie oboje trzymali odpowiedni dystans pomiędzy sobą.  

C.D.N~.

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 18 - "Spotkanie twarzą w twarz"

Rozdział 18

Nad Konohą wzeszło słońce. Rozpoczął się nowy dzień, a w wiosce powoli rozkwitało życie. Najpierw na ulice wychodzili sklepikarze, którzy otwierali swoje sklepy, później dołączyli do nich ludzie idący do pracy lub na zakupy, a na końcu dołączyły roześmiane dzieci, które bawiły się na placach zabaw lub szły do szkoły. Obudziło się również wielu shinobi, którzy musieli wykonywać swoje obowiązki. Wokoło wesoło śpiewały ptaki, rozkwitały kwiaty i drzewa kołysały się pod wpływem wiatru. Pewna kunoichi o śnieżnobiałych oczach w towarzystwie czarnookiego chłopaka szła do najważniejszego budynku w wiosce. Gdy ta dwójka znalazła się w gabinecie Hokage  zauważyli również kilku swoich przyjaciół, a byli to: Naruto, Shino, TenTen,  Ino oraz Kiba. Oni wszyscy otrzymali misję, a było nią złapanie niebezpiecznego mordercy, który zabił już wiele niewinnych osób. Był on niewiarygodnie silnym ninja, znającym techniki klasy A oraz S. Wyglądał on na dwudziestolatka, ponieważ stosował technikę odmładzającą. Wyglądał niepozornie, jak normalny obywatel, a jednak różnił się od innych obywateli tym, że był zabójcą. Niesamowicie dobrze wychodziło mu ukrywanie się i zwodzenie ludzi, ale to już niedługo się skończy. Niektórzy nazywają go "Krwawym panem", lecz jego prawdziwe imię brzmi Ten Razou. Tsunade pokazała im zdjęcie i pozwoliła im odejść.
Każdy dokładnie przyjrzał się zdjęciu mężczyzny i wyszli z gabinetu. Umówili się, że spotkają się przy bramie głównej wioski za godzinę. Przez całą godzinę przygotowywali się do misji, pakowali potrzebne rzeczy i myśleli nad sensownym planem działania. Bardzo ważne było przygotowanie się mentalne na spotkanie i walkę z mordercą, który zabił już ponad tysiąc ludzi. Był to szokujący wynik, ale starali się o tym nie myśleć i skupić na misji, walce i wygranej, a zwłaszcza na bezpiecznym powrocie do wioski, przyjaciół i bliskich. Zanim się obejrzeli minęła godzina, a oni wyruszyli z wioski na strasznie niebezpieczną misję, która zagrażała ich życiu i mogła przesądzić o losie wielu niewinnych osób. Ino i TenTen nie wyglądały za dobrze i już po chwili zaczęły rozmowę.
-Myślicie, że damy mu radę?-zapytała Ino.
-Lepiej zapytać czy w ogóle przeżyjemy pięć minut walki z nim.-powiedziała TenTen.
-Może powinniśmy zabrać jeszcze jakąś wolną osobę?-zaproponowała blondynka.
-Nie trzeba, przecież jestem z wami.-powiedział pewnie Sasuke.
-Och, odezwał się Pan Wspaniały!-zakpiła Hinata.
-Sasek ty się lepiej nie męcz. Twój urok na nas nie działa, a zwłaszcza że obie mamy już swoich ukochanych.-rzekła Ino wzruszając ramionami.
-Dokładnie. Daremny twój trud zwrócenia na siebie naszej uwagi.-zaśmiała się brązowowłosa.
-Zamknijcie się głupie baby! W takim razie w ogóle nie będę was chronił!-wykrzyknął wściekły Uchiha.
-Oj, Sasuke, Sasuke. Takie już życie nielubianych mężczyzn.-zaśmiał się Naruto.
-Zamknij się!-przywalił blondynowi i poszedł dalej.
Dalej szli w ciszy. Atmosfera była niesamowicie napięta. Naruto i Ino kilka razy próbowali ją rozluźnić, ale im się nie udawało, więc się poddali. W końcu po długiej podróży dotarli do miejsca, które było kryjówką wroga. Zbliżali się powoli i w ukryciu, gdy nagle za swoimi plecami usłyszeli śmiech.
-O, jeny. Co się dzieje z tym światem? Przysyłają po mnie nawet dzieci.-powiedział Ten z chytrym uśmieszkiem.
-Zamknij się! Nadszedł twój koniec!-krzyknął wściekły Kiba. 
-Przed wami było wielu. Wielu dorosłych i silnych, ale jeszcze nigdy nie było dzieci. Zwłaszcza nie było kobiet. Dzisiaj się zabawię.-uśmiechnął się obrzydliwie. Jako pierwszy zaatakował w gorącej wodzie kąpany Naruto. Razou przegryzł palca i przyzwał czarną jak noc panterę o zielonych oczach. Kolejny zaatakował Kiba, na niego użył techniki wiatru Powietrzny Wir. 
 Później TenTen i Ino zaatakowały razem. Złapał je za ręce i zderzył ze sobą co spowodowało utratę przytomności tej dwójki. Shino zaatakował wraz ze swoimi robakami, które zostały od razu spalone przez ognistą kulę. Następny był Sasuke. Ta walka trwała trochę dłużej. Uchiha bronił się i od razu wykonywał kontratak. Razou trochę się zdziwił, ale również ucieszył. Ujął to w ten sposób "Dawno nie miałem takiego przeciwnika". I tajemniczo się uśmiechnął. Zaczął walczyć ostrzej i używać silniejszych technik. Mimo, że jak do tej pory był najlepszy ze wszystkich to i tak poległ od wodnej techniki Bliźniacze Wodne Smoki. Wszyscy zostali pokonani. Ino i TenTen były nieprzytomne, Kiba odleciał gdzieś kawał dalej i uderzył w drzewo, więc też był nieprzytomny. Naruto był gryziony przez panterę i z jego ran płynęła ciepła, czerwona krew. Shino nie miał jak walczyć bez swoich owadów i został związany przez ogniste sznury przeciwnika. Sasuke leżał na ziemi ciężko oddychając i co jakiś czas plując wodą. Nad Naruto Kyuubi zaczął przejmować kontrolę. Razou widząc to nie przejął się tym w ogóle. Po prostu podszedł do niego i nałożył swoją dodatkową pieczęć. Blondyn zawył z bólu i stracił przytomność. Została już tylko Hinata.
-Jesteś piękna.-powiedział.-Bądź moja.
-Nigdy, wolę zdechnąć jak pies!-wykrzyknęła, a na jej twarzy pojawił się grymas złości.
-Twój wybór.-rzekł. Zaatakował ją, ale to był inny atak niż na pozostałych. W walce z nią używał miecza. Ona broniła się kunai'em. Po dłuższej chwili z kryjówki zaczęli wychodzić sprzymierzeńcy  Razou byli to wyszkoleni ninja i chcieli zabrać przyjaciół Hinaty. Wkurzyła się i przyzwała swoje trzy najsilniejsze tygrysy, a Ten przyzwał swoje trzy pantery, więc wszystko na nic.
-"Muszę coś zrobić. Muszę im pomóc albo ich zabiorą i coś im zrobią!"-myślała gorączkowo.
-"Pomogę ci".-odezwał się głos w jej głowie. 
-"Ja znam ten głos. To Neoka! Ona jest we mnie? Jak do tej pory nie wierzyłam w to. Nie wierzyłam, że naprawdę da mi siłę."-pomyślała.
-"To źle myślałaś. Jesteś interesująca, a teraz ciesz się mocą, którą ci daję."-rozbrzmiał głos w głowie Hiny. Błysk! Wokół granatowowłosej pojawiła się niebieska aura.
   Jej oczy zmieniły barwę. Teraz były czarne jak węgiel. W jej ręce pojawiło się ostrze.
 -"Ta moc to Ryugan. Możesz jej używać kiedy chcesz, ale jest jeden problem. Ta moc odbiera ci energię życiową, czyli skraca twe życie. Ostrze w twojej ręce to Duchowe Ostrze. Teraz możesz zobaczyć duszę każdej osoby i jakiego żywiołu używa dana osoba. Tym ostrzem możesz odciąć duszę od ciała właściciela i ją pożreć. Gdy to zrobisz otrzymasz wszystkie techniki tej osoby. Będzie to trwało dopóki będziesz miała chakrę. Zaś gdy przyłożysz rękojeść do czoła sojusznika jego rany zostaną wyleczone. Te rany przejmiesz na siebie, więc to ty będziesz cierpieć. Sama zdecyduj czy chcesz czuć ból za swoich bliskich. Powodzenia. Używaj tej mocy rozsądnie. Jak przesadzisz przyjdę odebrać twoją duszę."- powiedziała Neoka. Hinata poznając możliwości nowej mocy ruszyła w stronę Razou. Jednym zamachem odcięła duszę, której on nie mógł zobaczyć. Złapała ją, przyłożyła do ust i pochłonęła. Teraz pantery były po jej stronie. Użyła trzech najsilniejszych technik Ten'a. A były to: Deszcz Meteorów, Czarna Błyskawica oraz Krwawe Ostrza. Gdy rozgromiła wszystkich przeciwników podeszła do każdego z przyjaciół i dotknęła rękojeścią ostrza ich czół. Cierpiała ból, myślała już tylko o tym, że umrze. Straciła przytomność i wszystko wróciło do normalności, a mianowicie jej oczy, aura i zniknęło ostrze. Po dwóch godzinach wszyscy się ocknęli. Zobaczyli w jakim stanie jest ich otoczenie i nie mogli uwierzyć. Cały teren wyglądał jak po wojnie. Jako pierwszy Hinatę zauważył Sasuke i zawołał Ino, aby udzieliła jej pierwszej pomocy. Blondynka zrobiła wszystko co w jej mocy, ale kazała jak najszybciej wracać do wioski, żeby zajęły się nią Tsunade, Shizune i Sakura. Sasuke wziął białooką na barana i wracali do wioski.W drodze do wioski zatrzymali się na przymusowy postój. Mimo, że nie byli ranni odczuwali zmęczenie. Po dwudziestu minutach ruszyli dalej. Starali się biec jak najszybciej, a zarazem tak, żeby nie zrobić krzywdy Hinacie, która już wystarczająco cierpiała. Nie wiedzieli co się stało. Chcieli usłyszeć jakieś wyjaśnienia, ale najbardziej chcieli, żeby była zdrowa i nie czuła tego bólu. Po drodze natknęli się na jakiegoś mężczyznę, który był odwrócony do nich tyłem.
-Ej ty! Z drogi!-krzyknął Naruto. Mężczyzna o czarnych, długich włosach odwrócił się w ich stronę.
-ITACHI!-przerażający krzyk wydobył się z ust Sasuke.
-Och. Sasuke, dawno się nie widzieliśmy.-rzekł spokojnie.
-Zabiję cię!-krzyknął wściekły Sasuke zapominając o wszystkim.
 -Uspokój się albo zabijesz tą panienkę na twoich plecach, a nie mnie.-wskazał na Hinatę. Sasuke oprzytomniał, zrozumiał, że zrobi krzywdę osobie, którą ceni.-A z resztą chcę z tobą porozmawiać.
-O czym?-zapytał Sasuke.-Nie mam czasu.
C.D.N~.