Rozdział 3
Sakura i Naruto wyciągnęli Sasuke z domu, aby spędzić z nim trochę czasu. Mimo, że byli razem to i tak Sakura cały czas kłóciła się z Naruto. Słychać było w całej wiosce te dzikie krzyki. Sprzeczali się o to gdzie najpierw mają iść, ale nawet nie zapytali Uchihy o zdanie. Raz nawet różowo włosa uderzyła blondyna.Chłopak szedł kawałek za nimi udawał, że ich nie zna i nie słyszy. Cały czas myślał o jednej osobie, o Hinacie, która cały czas się z nim kłóciła i nie miała obsesji na jego punkcie. Zainteresowała go i to bardzo. W pewnym momencie zaczął zastanawiać się jak nazywa Naruto skoro na Sakurę mówi "Różowa landryna". Czy nadal mówi do niego Naruto-kun, czy jakoś inaczej. Tak rozmyślając szedł na przód, gdy nagle poczuł, że ktoś łapie go za koszulkę. Odwrócił się i zobaczył lekko zdyszaną Hinatę.
-Coś się stało?-zapytał.
-Ty głupku! Szukałam cię po całej wiosce!-krzyknęła, a żyłka na jej czole pulsowała.
-Po co? Słaba jesteś skoro się zmęczyłaś.-zakpił.
-Zamknij się! Bardzo szybko poruszałam się po wiosce oraz jej okolicach, aby cię znaleźć, a ty się zabawiasz z tą dwójką głąbów!
-Ja po prostu spaceruję i nie widzę tu nikogo znajomego z kim mógłbym się zabawiać.-wzruszył ramionami.
-Mniejsza z tym. Hokage nas wzywa. Mamy misję.
-Misję?
-Tak.
-"My"? Czyli kto?
-Ja i ty, coś nie pasuje?
-Nie, tak się pytam z ciekawości.
-Dobra, więc chodźmy.-odwróciła się i zaczęła iść w stronę budynku Hokage. On szedł za nią. W pewnym momencie zrównał się z nią i spojrzał na nią z poważnym wyrazem twarzy.
-Mam do ciebie pytanie.
-Jakie?
-Jak nazywasz Naruto?
-Huh? Nie wiem o co ci chodzi.
-No bo na Sakurę mówisz różowa landryna, więc myślałem, że do niego też jakoś tak mówisz.-Hinata spojrzała na jego poważną twarz i zaśmiała się.
-Nie śmiej się ze mnie!-powiedział podniesionym głosem.
-Na serio chcesz wiedzieć?-zapytała dalej się śmiejąc i ocierając łzy, które pojawiły się w kącikach jej oczu ze śmiechu.
-Tak, po to pytałem.
-Mówię na niego Pomarańczowy żelek.
Spojrzał na nią trochę nie dowierzając, ale po chwili uśmiechnął się.
-Haha...żelek i landryna. Zabawne. Świetnie to wymyśliłaś.
-Ty umiesz się uśmiechać!-powiedziała zszokowana Hinata.
-Każdy to umie.-powiedział i pstryknął ją w czoło.
-No, ale ty nigdy się nie uśmiechałeś.
-Czasem mogę to zrobić, co nie?
-Tak. Gdy się uśmiechasz wyglądasz jak zupełnie inna osoba. I jesteś całkiem fajny.
-Hm...to komplement?
-Tak.
-W takim razie dziękuję.
-Nie ma za co.
Tak rozmawiając doszli do biura Hokage. Weszli po schodach na odpowiednie piętro, dziewczyna delikatnie zapukała, weszli do środka po usłyszeniu krótkiego "Wejść". Zastali blondynkę siedzącą za biurkiem pomiędzy stertami dokumentów.
-Ooo...Hinata, Sasuke! W końcu dotarliście do mojego biura! Długo kazaliście na siebie czekać.-powiedziała uśmiechając się sztucznie, lecz było widać żyłkę pulsująca na jej czole.
-Przepraszamy.-powiedzieli równocześnie i ukłonili się.
-Dobra skończcie z tymi uprzejmościami. Waszą misją jest przekazanie tej paczki do Kazekage wioski piasku.-wskazała paczkę leżącą nieopodal koło ściany.-To misja rangi C. Wysyłam waszą dwójkę, ponieważ mam dwa powody. Jeden to, że Sasuke dopiero wrócił i nie chcę go na trudniejszą misję wysyłać oraz chcę, żebyście lepiej poznali siebie, ponieważ w przyszłości chciałabym zobaczyć jak walczycie jako duet. Chcę aby wasze zdolności połączyły się i stworzyły coś nowego. Moim celem jest wasza współpraca.
-Co?! Mam z nim współpracować??? Nigdy w życiu!-krzyknęła Hinata.
-Sprzeciwiasz mi się?
-Tak! Nigdy się z nim nie dogadam!
-To może najpierw spróbujesz?
-Mi to nie przeszkadza.-wtrącił spokojnie dotąd milczący Sasuke.
-No to ustalone! Liczę na waszą współpracę!-powiedziała blondynka.
Oboje wyszli na korytarz, zabierając ze sobą paczkę i wyszli na zewnątrz. Hinata wkurzona uderzyła go w głowę.
-Zwariowałeś? Po co to zrobiłeś?
-Hm...bo wydaje mi się to ciekawe oraz i tak by nas do tego zmusiła.
-No chyba masz rację...
-Ta...to spotkamy się za godzinę przy bramie wioski.-powiedział spokojnie i ruszył do swojego domu wraz z paczką. Po godzinie oboje w tym samym czasie zjawili się w umówionym miejscu. Od razu ruszyli w drogę. Szli w milczeniu. Dziewczyna nadal była zła o to co stało się w najważniejszym budynku w wiosce. Połowa drogi minęła im dosyć szybko w milczeniu. Postanowili odpocząć na małej polanie i zjeść tam posiłek. Po zjedzeniu kanapek i krótkim odpoczynku ruszyli w dalszą drogę.
-Proszę, proszę kogo my tu mamy.-powiedział jakiś mężczyzna.
-Podróżni wyglądający na bogatych...-zaśmiał się inny.
-Idealna zdobyć.-tym razem mówiła kobieta. Zza drzew wyszło kilku mężczyzn i cztery kobiety. Łącznie coś około 30 osób. Zwykli złodzieje.
-Ty zajmij się kobietami ja zajmę się resztą.-powiedział spokojnie Uchiha.
-Zamknij się biorę na siebie cztery kobiety i jedenastkę tych gości, jasne?
-Niech ci będzie, ale później nie proś o ratunek bo i tak ci nie pomogę.
-Tak, tak. Mam gdzieś twoją pomoc.
Zaczęło się. Sasuke wykończył swoich przeciwników jednym atakiem, a tym atakiem było Chidori Nagashi. Hinata stała spokojnie, zaś jej przeciwnicy rzucili się na nią krzycząc. Sasuke pomyślał, że poddała się bez walki, ponieważ jest słaba i nie da sobie rady. Ona zaś spokojnie przegryzła palec, wykonała kilka pieczęci i przyłożyła rękę do ziemi.
-Kuchiyose no Jutsu.-powiedziała, a przed nią pojawił się duży, biały tygrys, który w sekundę rozprawił się z wszystkimi wrogami.
Sasuke trochę to zadziwiło, ale tylko trochę. Sam też potrafił przywoływać, ale przywoływał węże.
-Idziemy dalej?-zapytała dziewczyna.
-Tak.-odparł i zaczęli iść dalej. Reszta drogi minęła im w spokoju, ale nadal milczeli, żadne z nich nie zaczęło rozmowy. Gdy dotarli na miejsce przekazali paczkę. Hinata poszła zobaczyć się ze swoją przyjaciółką Temari. Chwilę porozmawiały i pożegnały się, ponieważ blondynka miała misję, a biało oka musiała wracać do wioski. Całą drogę powrotną biegli bez zatrzymania na odpoczynek. Po powrocie do wioski złożyli raport Tsunade-sama i wrócili do domów.
C.D.N~.