niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 17 - "Przygoda w gorących źródłach"

Rozdział 17

Hinata postanowiła, że zabierze Sasuke na lody, obiad i do gorących źródeł w ramach podziękowania za to, że się nią zajął, gdy była chora i sam się przez to zaraził. Rano, gdy się obudziła nie było go, więc pewnie poszedł do kogoś lub na zakupy. Czekała na niego, ale niezbyt długo, wrócił bardzo szybko. Wszedł do salonu, a Hinata od razu odezwała się do niego.
-Witaj w domu.
-Wróciłem.
-Wyszedłbyś gdzieś ze mną?-zapytała.
-Tak, tak.-odpowiedział obojętnie i machnął ręką, ale po chwili zrozumiał sens wszystkich słów i zamurowało go.

 
 Hinata spojrzała na niego.
-Zabawna reakcja.
-A jak mam zareagować? 
-Może byś się chociaż uśmiechnął?
-Nie, za bardzo mnie zaskoczyłaś. Zaczynam się ciebie bać i martwię się o swoje życie.
-Jaki ty zabawny jesteś! Nie masz o co się martwić!-zaśmiała się głośno. Wyglądała pięknie, gdy tak się śmiała.
Chłopak przez dłuższą chwilę przyglądał się jej w milczeniu.
-Dobra. Ten jeden raz zaryzykuję.-rzekł.
-Tak! Nie pożałujesz swojej decyzji.-powiedziała.
-Kiedy wychodzimy?
-Teraz.
-Dobra.
Wyszli z domu. Szybko doszli do baru z lodami. Hinata zamówiła lody śmietankowe, a Sasuke sok pomarańczowy z lodem. Siedzieli obok siebie, rozmawiali i śmiali się. Wyglądali przesłodko. Oczywiście Sakura ich zauważyła i miała zamiar śledzić.
 
Gdy skończyli poszli na obiad. Oczywiście Hinata za wszystko płaciła. Restauracja znajdowała się nawet spory kawałek drogi od nich, więc szli rozmawiając i śmiejąc się. Zachowywali się jakby byli przyjaciółmi od zawsze, a tak naprawdę nigdy praktycznie ze sobą nie rozmawiali, chyba że musieli. Nic nie wiedzieli o drugiej osobie, ale i tak świetnie się dogadywali. Znaleźli kilka wspólnych tematów oraz ogólnie miło im było przy sobie. Ktoś kto by ich nie znał uznałby, że są parą.



 
Gdy byli już w restauracji zamówili pierwsze lepsze danie i czekali na nie. Stwierdzili, że restauracja jest przytulna, a obsługa bardzo miła. Sasuke był szczęśliwy, że zgodził się na ten wypad. W końcu świetnie się bawił, miło spędzał czas i ujrzał kilka miłych uśmiechów białookiej. Liczyło się też to, że ona nie śliniła się na jego widok. Lubił spędzać z nią czas, ale nie może o tym za dużo myśleć, bo musi dokonać zemsty na swoim starszym bracie. Zemsta przysłaniała mu oczy i rozum, które mówiły mu, że kocha on z całego serca piękną granatowowłosą współlokatorkę. Obiad zjedli szybko i w ciszy. Później szli do gorących źródeł. Po drodze spotkali słodkiego kotka przy którym dziewczyna na chwilę się zatrzymała, aby go pogłaskać. Chłopak zaś sam nie wiedział czy ma to zrobić czy nie. I wyszło na to, że w końcu go pogłaskał.
 
 Gdy byli w gorących źródłach dziewczyna była sama w części dla kobiet, ale nie była świadoma tego, że jest podglądana przez zboczonego mędrca, czyli nauczyciela Naruto.

 
Sasuke wszedł do części dla mężczyzn i od razu wykopał zboczeńca daleko stąd. Sakura, która była strasznie zazdrosna o Hinatę zaprosiła wszystkich do gorących źródeł. Już po 15 minutach zaczęły schodzić się tam tłumy. Sakura też weszła do wody. Było też wiele fanek Uchihy. Po drugiej stronie ściany chłopcy zaczęli kombinować tylko po to, aby zobaczyć dziewczyny w samych ręcznikach. Tylko czarnowłosy siedział spokojnie relaksując się. Już po chwili ściana nie wytrzymała ciężaru chłopców i runęła. Dziewczyny krzyknęły. Tylko fanki Sasuke były szczęśliwe, że on je zobaczy. Były nawet gotowe ściągnąć dla niego ręczniki. Na czole Hinaty niebezpiecznie pulsowała żyłka. Wkurzona wybuchła.
-Wy zboczeńcy!- wykrzyknęła i zmiotła chłopców swoją techniką Wodnej Kuli. Zauważyła, że Sasuke przygląda się tylko jej z uśmiechem na ustach.
  
 
Przez chwilę stała jak słup soli po czym zrozumiała co się dzieje. Na jej policzkach wykwitły piękne, różowe rumieńce, zasłoniła się rękami i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do szatni. Sasuke był zszokowany tą reakcją. Spodziewał się, że nakrzyczy na niego i uderzy go, a ona po prostu zarumieniła się oraz uciekła. Sam nie wiedząc czemu również się zarumienił.
 
 
Białooka nie czekając na nic szybko ubrała się i pobiegła do domu. Inne dziewczyny poszły w jej ślady. Tymczasem Uchiha nadal lekko czerwony ubrał się i spacerował po wiosce. Nie wiedział jak ma teraz spojrzeć w twarz Hinacie i jak ma ją przeprosić. Dziewczyna zaś zastanawiała się jak ma się zachować jak go zobaczy i co powiedzieć. Tak rozmyślając do niczego nie doszli. Hinata już dawno spała w swoim łóżku, a Sasuke dopiero wrócił do domu.

C.D.N~. 

sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 16 - "Choroba"

 


Rozdział 16

Rano Hinatę obudził deszcz uderzający o szybę. Dziewczyna czuła straszny ból głowy. Przeciągnęła się, ziewnęła i przetarła oczy.

 
Sasuke zauważył, że dziewczyna obudziła się. Wziął szklankę z wodą, tabletki i podał je jej.
-Weź. Szybciej wyzdrowiejesz.-powiedział.
-Nie, dziękuję.-odparła.
-Bo cię zmuszę.
-Niby jak?
-Jest taka jedna metoda.
-Niby jaka?
-Usta-usta.-uśmiechnął się. Białooka zabrała od niego szklankę, tabletki i szybko je połknęła.
-Dziękuję!-powiedziała i odwróciła się w stronę ściany. Chwilę później zasnęła. Chłopak zaśmiał się i cały czas przy niej czuwał. Siedział na podłodze przy jej łóżku. Trzymał jej dłoń, ani na chwilę nie wypuszczał jej z uścisku. Po jakichś dwóch godzinach jego głowa opadła na łóżko. Zasnął. Tymczasem trójka przyjaciół zmierzała właśnie w stronę posiadłości Uchiha. Byli to uśmiechnięci Naruto, Kiba i Ino. Szli odwiedzić Hinatę, ponieważ dowiedzieli się, że odeszła z domu. Chcieli być z nią i jakoś ją pocieszyć. Naruto niósł ze sobą ramen, Ino kwiaty, a Kiba tylko swój uśmiech. Gdy byli na miejscu, zapukali do drzwi, ale nikt im nie otwierał, więc sami weszli. Na dole nikogo nie znaleźli, więc wdrapali się po schodach na piętro. Otworzyli drzwi pokoju Sasuke i nic. Teraz pokój Hinaty i zaskoczyło ich to co zobaczyli!
-Czyżby nasz książę lodu się zakochał?-zapytała Ino z gwiazdkami w oczach.
-Nowa para?-nie dowierzał Naruto z takimi samymi oczami.
-Słodko wyglądają.-stwierdził Kiba, a jego oczy były sercami. Cała trójka miała na istach wielgachne uśmiechy.
 
 
Podeszli po cichutku do łóżka dziewczyny. Kiba nie wiedząc czemu instynktownie dotknął czoła Sasuke.
-Ma gorączkę.-szepnął.
-Był z Hinatą tak długo, że się zaraził.-odszepnęła blondynka.
-Też tak myślę.
-Chłopaki, zabierzcie go do jego pokoju. Ja wstawię kwiaty do jakiegoś wazonu i muszę spadać.-powiedziała cicho Ino.
-Ja też muszę iść. Obiecałem pomóc siostrze ze zwierzętami.
-A ja nie mam nic do roboty, więc zajmę się zakochanymi gołąbkami.-powiedział dumny Naruto. Chłopcy zanieśli Uchihę do jego pokoju. Tymczasem blondynka znalazła wazon, nalała do niego wody i wstawiła kwiaty. Później Ino i Kiba pożegnali się z Naruto, i wyszli, aby wypełnić swoje obowiązki. Niebieskooki nie miał co robić, gdy ta dwójka spała, więc sam się zdrzemnął na kanapie. Gdy obudził się po godzinie, poszedł do łazienki, a później zajrzał do pokoi chorych. Oboje nie spali. Przywitał się z nimi i powiedział, że zrobi im coś do jedzenia. Uśmiechnął się do nich i zszedł na dół.
 

W kuchni zbił kilka talerzy i kubków, ale jakimś cudem udało mu się zrobić dwie porządne herbaty i dwie miski ramenu. Sasuke, który leżał w łóżku słysząc hałasy myślał tylko o tym jakby tu zabić blondyna za bałagan i stracone naczynia. Naruto zaniósł Hinacie ramen i herbatę. Ona tylko lekko się uśmiechnęła i cicho podziękowała. Reakcja Uchihy była podobna. Spojrzeli na ramen i pomyśleli.
-"On nic innego nie potrafi, co nie?"

 
Zjedli ramen i stwierdzili, że był całkiem dobry. W końcu Naruto był znany ze swojej miłości do ramen w całej wiosce. Kochał go nad życie i bez niego nie przeżyłby ani jednego dnia. Gdyby mógł to by się z nim ożenił. Każdy to sobie wyobrażał i zanosił się głośnym śmiechem.

 
Blondyn był szczęśliwy, że im smakowało. Został jeszcze z nimi trochę. Siedział na korytarzu pomiędzy ich pokojami i rozmawiał z nimi. Śmiali się i panowała bardzo miła atmosfera mimo tego, że ta dwójka była chora. Gdy zrobiło się ciemno, Naruto pożegnał się i wrócił do siebie. Oni poszli spać, a on robił sobie ramen i głośno kichnął. Dotknął swojego czoła. 
-Ech. Zaraziłem się.-powiedział do  siebie.

C.D.N~. 

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 15 - "Odwiedziny"

Rozdział 15

Rano Hinata obudziła się w złym nastroju. W kuchni znalazła kartkę od Sasuke.
"Jestem na misji. Wrócę wieczorem. Radź sobie sama.
Sasuke.
P.S. Nie zniszcz mi domu. Chcę mieć gdzie spać.xD"
Zaśmiała się cicho czytając tą wiadomość. Wyciągnęła ze swojej torby odtwarzacz MP4, słuchawki włożyła do uszu i puściła swoją ukochaną muzykę. Robiła sobie śniadanie tańcząc przy tym, co wyglądało komicznie. Gdyby zobaczył ją ktoś mógłby pomyśleć, że zwariowała.
 
Zjadła śniadanie i zaczęła się zastanawiać co ma robić. Nudziło się jej bez Sasuke. Zaczęła się przyglądać zdjęciu rodzinnemu Hyuuga, które wzięła z domu przed odejściem.
 
 -"Czas odwiedzić mamę."-pomyślała. Pośpiesznie ubrała czarną sukienkę, słomkowy kapelusz i szmaragdowy naszyjnik, który kiedyś dostała od matki. Wzięła dosyć sporą torbę. Wyszła z domu i poczuła powiew wiatru, który rozwiał jej długie, granatowe włosy.


Szła powoli, nie śpiesząc się. Jej pierwszym celem była kwiaciarnia Yamanaka. Chciała tam kupić ulubione kwiaty jej matki. A były nimi białe żonkile. Doszła na miejsce i zastała tam matkę Ino.
-Witaj cioteczko.-przywitała się z uśmiechem na ustach.-Gdzie jest Ino? 
-Witaj  Hina-chan. Przeziębiła się. Potrzebujesz czegoś?
-Proszę ją ode mnie pozdrowić i życzyć jej szybkiego powrotu do zdrowia.-uśmiechnęła się.-Potrzebne mi białe żonkile.
-Dobrze. Idziesz do nie prawda?
-Tak.-wzięła od matki Ino kwiaty i wyszła. Teraz szła powoli w stronę cmentarza. Krótką chwilę później stała przed grobem matki, którą kochała ponad życie. W ciszy przyglądała się nagrobkowi, a wiatr bawił się jej włosami. Rozwiewał je na wszystkie strony, wiał tak mocno jakby chciał zabrać wszystkie troski i zmartwienia Hinaty jak najdalej stąd.


Po jakichś 40 minutach stania w bezruchu kucnęła i położyła kwiaty na grobie.
-Cześć mamo. U Hanabi wszystko dobrze. Bardzo szybko się uczy i już niedługo ukończy akademię. U mnie średnio. Jedynym plusem jest to, że mam Sasuke i Ino. Ojciec w ogóle mnie nie rozumie. Co ja mam zrobić?-cicho westchnęła.-Nie chcę wracać do tego domu. Chciałabym, żebyś tu była.-powiedziała chowając twarz w dłoniach i cicho łkając.


-Nie wiem co mam robić, ale nie martw się, mamo. Nie poddam się. Będę szukać rozwiązania i na pewno zajmę się Hanabi.-rzekła uśmiechając się przez łzy.

Jeszcze przez chwilę po jej policzkach spływały łzy, lecz otarła je. Wzięła się w garść. Obiecała sobie, że przestanie płakać, ukrywać się i będzie działać. I teraz nadszedł czas, aby wypełnić obietnice. Nie podda się w sprawie ojca i znajdzie rozwiązanie. Nawet jeśli będzie to oznaczało utratę życia bądź zdrowia. Nadal siedziała na cmentarzu. Wstała i chciała odejść. Nagle zaczął padać deszcz, który po kilku sekundach zamienił się w ulewę.
-Hah...zawsze pada, gdy tu przychodzę. Mamo smucisz się?-zapytała spoglądając w niebo i lekko uśmiechając się.-Nie musisz.


Postała tak w deszczu jakieś 10 minut, później ruszyła przed siebie. Celem jej wędrówki było pole treningowe. Gdy doszła na miejsce wyciągnęła z torby spodenki, koszulkę i odpowiednie buty. Przebrała się w to, a sukienkę i inne rzeczy schowała do torby. Stanęła na środku pola treningowego. Stała w bezruchu, oddychając powoli i równomiernie. Przygotowywała się. Po dłuższej chwili uniosła ręce i rozpoczęła swój piękny taniec zniszczenia. Była niewiarygodnie szybka. Przecinała rękami spadające krople deszczu. Jej włosy przykleiły się do twarzy i nie chciały się odkleić, ponieważ woda i wiatr sprawiały, że było to niemożliwe. Zawsze to robiła po wizycie na grobie matki. Musiała znaleźć upust emocjom, które się w niej wtedy gromadziły. A były to smutek, rozpacz, miłość, spokój, a zarazem niepokój, ból, i to wszystko zbierało się w niej. Ta mieszanka doprowadzała ją do tego wybuchu. Nie mogła się opanować, nie wiedziała jak.
 

Po jakichś dwóch godzinach opadła z sił. Padła na ziemię i zaczęła się wpatrywać w niebo z którego tak licznie spadały krople wody. Dziewczyna leżąc tak zastanawiała się co robić i oddychała szybko, ciężko ze zmęczenia. Jej wzrok uciekał gdzieś w dal do krainy marzeń w której mogłaby zobaczyć matkę.
 

Gdy ocknęła się z tego "transu" wstała, wzięła swoje rzeczy i ruszyła w stronę domu.
Tymczasem Hiashi również wybrał się na grób żony. Padał deszcz, a on stał przed jej grobem i mókł. Położył kwiaty na grób, a były nimi żółte żonkile.
- "Te kwiaty, pewnie Hinata tu była"-pomyślał. Stał jeszcze chwile po czym kucnął tak jak Hina i wpatrywał się w grób.
 

-Hana.(aut.:imię matki Hinaty, wymyśliłam je, bo w mandze nie zostało podane.)-zaczął.-Nie radzę sobie. Odkąd umarłaś nie daję rady z dziewczynami. Hinata jest na mnie zła, uderzyła mnie i odeszła. Nie wiem co mam robić. Nie rozumiem jej. Przypomina mi ciebie. Jest silna, ale zarazem delikatna. Jej uśmiech jest identyczny jak twój. Zawsze chciałem dla niej jak najlepiej, ale chyba odniosło to kompletnie przeciwny skutek. Teraz to ona zajmuje się Hanabi i jest silniejsza ode mnie. Kompletnie sobie bez ciebie nie radzę. Co mam robić?-zapytał jakby sam siebie. Chwilę jeszcze posiedział i poszedł do domu.
Hinata wzięła gorący prysznic. Po czym ubrała suche i czyste ubrania. Włosy uczesała w koka. Zjadła szybki obiad.
 

Pozwiedzała trochę posiadłość Uchiha. Potem poczytała jakąś książkę. A później postanowiła przygotować dobrą kolację dla Sasuke, w ramach podziękowania za pozwolenie mieszkania u niego. Na początku trochę sobie nie radziła, bo w końcu to nie była jej kuchnia i nie wiedziała gdzie co jest, ale gdy znalazła wszystkie potrzebne rzeczy poszło jej szybko i sprawnie.
 

Skończyła przygotowania i teraz czekała już tylko na chłopaka. Długo czekać nie musiała wrócił po 15 minutach po tym jak ona skończyła.
-Witaj w domu.
-Wróciłem.-odpowiedział.-"Dawno tego nie mówiłem. Dziwne uczucie."-pomyślał.
-Idź się szybko przebrać i zejdź do jadalni.
-Czemu?
-Bo tak mówię.-powiedziała podniesionym głosem.
-No dobra.-leniwie wszedł na górę.-"Ale się władcza zrobiła. Ciekawe o co jej chodzi... Może chce mnie zjeść?"- jego tok myślenia był poplątany przez misję, którą miał z Sakurą. Nienawidził takich misji miał ich dość i zawsze się modlił, aby nie szła z nim. Przebrał się w czarne spodenki i tego samego koloru koszulkę. Mimo, że na głowie cały czas miał kaptur to i tak włosy miał lekko mokre, więc je osuszył. Zszedł do jadalni ja "prosiła" dziewczyna. Czekała na niego miła niespodzianka.
-Sama to zrobiłaś?
-Tak. Siadaj.-wskazała krzesło przy stole, a on posłusznie usiadł.
-A z jakiej to okazji?
-W ramach podziękowania za to, że pozwoliłeś mi u siebie mieszkać.-Uchiha wpatrywał się w jedzenie i po chwili zapytał.
-Nie ma w tym trucizny?
-Za kogo ty mnie masz?!-krzyknęła.
-Spokojnie. Przecież żartowałem.-zaśmiał się i niepewnie wziął do ust łyżkę z jedzeniem. Dziewczyna wpatrywała się w niego jak w obrazek. Nie mogła oderwać od niego oczu. Czekała na jego reakcję.
 

Sasuke spojrzał na nią i specjalnie był cicho. Hinata chciała zapytać, ale czekała w ciszy. Zaczęła się lekko trząść z niecierpliwości. Chłopak zlitował się nad nią i przemówił.
-Jest bardzo dobre. Dzięki.-uśmiechnął się.
-Naprawdę?
-Tak.
-Cieszę się!-powiedziała radosna, uśmiechnęła się, obraz przed oczami rozmazał się jej i upadłaby na ziemię, ale chłopak zareagował szybko i złapał ją.


  Hinata zemdlała. Sasuke zauważył, że ciężko oddycha i jest gorąca. Dotknął jej czoła, było bardzo gorące. Zaniósł ją do jej pokoju i delikatnie położył na łóżku. Przykrył ją kołdrą i dodatkowo kocem. Przyniósł miskę z wodą i wilgotny ręcznik położył na czole dziewczyny. Znalazł w domu jakieś lekarstwa i położył je na stoliku w pokoju Hinaty. Zjadł w pośpiechu kolację zrobioną przez białooką. A później przez całą noc czuwał przy niej.
C.D.N~.