Rozdział 5
Hinata obudziła się rano słysząc deszcz obijający się o okno. Wyjrzała przez nie i ujrzała szary poranek, wypełniony deszczem, zimnem i błotem. Niechętnie wstała i ubrała się. Miała dziś wolne i jeszcze była taka brzydka pogoda. Rozmyślając co ma robić, coraz bardziej się dołowała, ponieważ stwierdziła, że cały dzień będzie się nudziła oprócz kilku godzin poświęconych na pomaganie w kwiaciarni Yamanaka. Myśląc co jeszcze może robić przypomniała sobie wczorajsze wydarzenie z Sasuke. To przypomnienie zezłościło ją i w tym napadzie niepohamowanej agresji rozwaliła drzwi swojej szafy. Gdy się ocknęła z "transu" cicho westchnęła i ucieszyła się, że nikogo nie ma w domu. Zeszła po schodach do kuchni, przygotowała sobie śniadanie i w spokoju je zjadła. Po 10 minutach odpoczynku ubrała czarny płaszcz i ruszyła w stronę kwiaciarni. Po chwili cała mokra otworzyła drzwi do kwiaciarni i weszła do środka. Usłyszała i zobaczyła pewną scenę.
-Powodzenia na misji.
-Dziękuję.
-Tylko szybko wróć.
-Dobrze.-Kiba i Ino zaczęli się całować. Ich pożegnanie zawsze tak wyglądało niezależnie od tego, które z nich szło na misję. Hinata westchnęła i przewróciła oczami.
-Ej...ja tu jestem!-powiedziała trochę głośniej niż się spodziewała.
-Ach! Hina! Witaj. Cieszę się, że mi pomożesz.-powiedziała uśmiechnięta blondynka, a tymczasem Kiba razem z Akamaru ruszyli na misję. Biało oka zaczęła swoją pracę. Zrobiła kilka bukietów, zajęła się przyniesieniem z magazynu nowych wazonów i odebraniem dostawy kwiatów. Cały czas myślała o zajściu z Uchihą. Zastanawiała się dlaczego to zrobił. Czy to było, aż tak zabawne? Nie chciała go widzieć, więc z daleka omijała jego dom i miejsca w których mógłby być. Gdy tylko słyszała jakieś piski szalonych fanek od razu uciekała ile sił w nogach. Myśląc o tym wszystkim robiła kolejny bukiet kwiatów i ktoś ją zaczepił.
-Przepraszam, czy mógłbym kupić bukiet kwiatów?
-Co?!-powiedziała zła Hinata rozsiewając dookoła nieprzyjemną atmosferę. Klient od razu uciekł.-Ups...będzie źle.
-HI-NA-TA!!!-krzyknęła Ino.
-Tak?
-Co za "Tak?". Nie odstraszaj mi klientów!-wrzeszczała wściekła niebieskooka. Zaczęła swoje długie kazanie które i tak nie przynosiło żadnych efektów.
-Dobra, a teraz mów czemu jesteś taka zła.-już spokojna Ino była gotowa wysłuchać przyjaciółkę. Granatowowłosa opowiedziała jej wszystkie zdarzenia z wczorajszego dnia. Ino ledwo powstrzymywała się od śmiechu. Hinata od razu to zauważyła.
-To takie śmieszne?-zapytała, a Ino wzięła jakiegoś kwiatka i zaczęła do niego mówić jak do mikrofonu.
-Panie i panowie! Szykuje się nam w wiosce liścia kolejny romansik! Hinata Hyuuga wraz z Sasuke Uchiha stworzą nową śliczną parkę zakochanych gołąbków. I raz na zawsze pozbędą się różowej landryny!-blondynka zakończyła swoją wypowiedź wybuchem śmiechu. Mimo, że była trochę o to zła to i tak się śmiała. Nie potrafiła na serio pogniewać się na swoją najlepszą przyjaciółkę. Już miała taką naturę. Gdy skończyła swoją pracę, przestał padać deszcz, wyszło słońce, a na niebie zarysowała się piękna, kolorowa tęcza. Hinata spacerowała po wiosce, doszła do lasu, przeszła przez niego i dotarła do dużego jeziora. Wokoło był sam las i nic poza tym. Na środku jeziora znajdowała się mała wysepka na której rosły piękne kamelie. Przy brzegach można było dostrzec wodne lilie. Weszła na jego taflę lekko zakłócając jej monotonne drgania. Zatrzymała się w połowie odcinka pomiędzy wysepką, a brzegiem. Wzięła głęboki wdech, a po chwili wypuściła całe powietrze w jednym wielkim wydechu. Wsłuchała się w śpiew ptaków, szum drzew oraz brzęczenie owadów. Złączyła się ze wszystkim wokoło. Dała się ponieść emocjom i zaczęła swój wodny taniec.
Oczami Sasuke~!
Wstał dosyć późno, ponieważ lubił dużo spać. Większość czasu siedział w domu, ale w końcu znudziło mu się i wyszedł na spacer. Spokojnie spacerował ulicami wioski, gdy nagle spotkał swoją fankę, która zwołała tysiąc innych. Wkurzony z pulsującą żyłką na czole zaczął uciekać i chować się. "Ani chwili spokoju." Myśląc tak ruszył w stronę lasu, aby tam znaleźć ciszę i spokój.
Idąc przez las usłyszał szum fal wodnych. Zaciekawiony ruszył szybszym krokiem przed siebie. Gdy tylko wyszedł zza drzew zamurowało go. Od razu cofnął się i schował za drzewo. Wyjrzał delikatnie zza niego. "Uff...chyba mnie nie zauważyła." Spokojnie i powoli wyglądał ze swojej kryjówki, aby popatrzeć na piękną dziewczynę pochłoniętą tańcem. Lekko się zarumienił. "Kurde co ja wyprawiam?! Zachowuję się jak jakaś panienka. Opanuj się Sasuke!" Skarcił sam siebie w myślach, ale nie mógł powstrzymać chęci spojrzenia na Hinatę. Gdy skończyła swoje przedstawienie wyszedł z ukrycia i zaczął klaskać. Ta odwróciła się w jego stronę i doznała szoku. On wpatrywał się w nią uśmiechnięty.
-C-co ty tu robisz?! To moje miejsce! Cholero jedna! To było jedyne miejsce, które nie było skażone!
-Spaceruję. I nie mów o mnie jak o zarazie.
-Nie mówię o tobie, tylko o twoich szurniętych fankach! To one są zarazą, którą trzeba wyplenić!
-Aha...rozumiem. Nieźle tańczysz jak na taką brutalną kobietę.
-Zamknij się albo wylądujesz na księżycu.
-Dobra, dobra.-przyłożył rękę do jej policzka i delikatnie przeczesał jej włosy. Ta lekko wzdrygnęła się i zarumieniła. Policzki i takie przeczesywanie włosów było jej słabym punktem.
Sasuke przez chwilę przyglądał się jej. Pogłaskał ją po drugim policzku. Przytulił ją mocno.
-Jesteś słodka.-powiedział spokojnie prosto do jej ucha.-Jesteś taka zimna, ogrzeję cię.
Odepchnęła go.
-Nie mów takich kłamstw! Nie jestem taka jak każda, która na ciebie leci. Nie nabiorę się na kilka słodkich słówek.-krzyknęła.-Tak łatwo mnie nie zdobędziesz! Nigdy ci się to nie uda.
-No to może się założymy?
-Dobra, ale o co?
-Jak się we mnie zakochasz to będziesz moja i będę mógł zrobić z tobą co tylko zechcę. A jeśli się we mnie nie zakochasz to stanę się twoim podwładnym i będę wykonywał każdy twój rozkaz, aż do śmierci.
-Spoko. Mi pasuje. I tak nigdy się w tobie nie zakocham!
-Jeszcze zobaczymy.
Przypieczętowali zakład uściskiem dłoni. I każde z nich poszło w swoją stronę.
Niezły zakład obstawiam ze Sasuke wygra ;p
OdpowiedzUsuńgsterska-milosc.blogspot.com